środa, 29 września 2010

Peregrynacja

Peregrynacja dawn. (dłuższa) podróż, wędrówka, włóczęga; pielgrzymka.
Etym. - łac. peregrinatio 'podróż (pobyt) za granicą; pielgrzymka' od peregrinus 'cudzoziemiec; pielgrzym' z peregre 'za granicą'; zob. per-; -egre od ager, zob. agrarny.

Tyle słownik Kopalińskiego। To stare zapomniane słowo narzuciło mi się kiedy dzisiejszego ranka usłyszałem hiobową wieść " Puchar w Mieście !!! " Najlepsze że tzw। publikatory milczą. A wiec tajna pielgrzymka, peregrynacja złotego cielca o którym nikt nie wie ? Puchar Ligi Mistrzów zwany Pucharem Europy lub Pucharem UEFA to po Pucharze Świata najważniejsze trofeum w sporcie zwanym piłka nożna. To ten sport gdzie 22 parytetów goni za kawałkiem skóry i usiłuje ja wbić do bramki przeciwnika robiąc przy tym różne dziwne gesty, ćwiczenia gimnastyczne, bokserskie a i czasami wydaje się że goście usiłują się zakopać na śmierć. A wszystko to przy aplauzie wielotysięcznej klienteli na stadionie lub wielomilionowej przed telewizorem przy piwie. Czasami ta bieganina za piłką odbywa się na wiejskim klepisku ale emocje są niezgorsze a może i lepsze bo zawodnicy drużyny przeciwnej są na wyciągniecie reki lub rzutu butelki bez piwa.
Udałem się wiec na Plac celebry gdzie ów " Złoty cielec " miał być przywieziony. Zastanawiałem się nad nakolannikami ( ostatecznie chodzenie na kolanach wokół tego gara może przysporzyć wiele problemów dla moich obolałych kolan ,)oraz nad swoim różańcem z Pierwszej Komunii. Ostatecznie zrezygnowałem z obu. Nakolanniki - bo zbuntował się mój kręgosłup moralny, różaniec bo jednak wydawało mi się zbyt niestosowny i chyba nie ta religia. Na Placu Celebry kiedym przyszedł, już stali chętni do oddania czci i wiary. Były również oczywiście wszędobylskie media, choć nikt o "cielcu ' nie wiedział. Tuz po 13 zawarczał silnik i na Plac zaczął się wtaczać ogromny czerwony tir, a na nim wielka oszklona klatka w niej on, ów Przedmiot pożądania wielomilionowej rzeszy kibiców w Europie : Wielki srebrny gar zwany Pucharem Europy Ligi Mistrzów. Wyznawcy padli na kolana, reporterzy również w pozycji przykurczonej patrzyli na ten garnek jak na Świętego Graala A on dumnie przyśrubowany wielkimi mutrami, spoglądał niemo z wysokości tira. Klatkę otwarto i można było go zobaczyć bez szkła za to z wielkim karczychem pilnującym przed dotknięciem, całowaniem i lizaniem. Tego nie wolno Ale można zdjęcie w rożnych pozycjach. Seksualnych też byle w ubraniu. Nie zauważyłem różańców ( rzeczywiście nie ta religia ), nakolanników też ( padało, padało ) ale w oczach klientów tego gara, był błysk szaleństwa i tęsknoty za tym trofeum. No cóż jeden który go zdobył i w swoim CV może wpisać że go ma bramkarz Józiu Młynarczyk nawet był osobiście. Też nie lizał i całował ale miał pozwoleństwo na dotyk, a ja pozwoleństwo na fotografowanie z garnkiem. Gdzieś po dwóch godzinach całe to towarzystwo zamknęło kapliczkę szklaną, wzięło garnek i pojechało tirem w swoja stronę pozostawiwszy na Placu Celebry nieutulonych w żalu.
A ja tak się tylko zastanawiam do czego doszliśmy. Kiedyś podobne obrazki oglądałem jak po chałupach peregrynował ołtarz Świętej Panienki. Teraz wciska się nam jakiś kawałek garnka i ludzie sami do niego peregrynują.
Takie czasy Panie, takie czasy...

Puchar Ligi Mistrzów UEFA na Placu Jeziorańskiego ups... Placu Celebry 2010.09.29

P.S

Ale jest nadzieja w narodzie. Mój brat w pracy fotoreporterskiej, ostatnio obsługiwał mecz, i nie zauważył wyniku będąc bardzo zdziwiony że wygrali bo on myślał że zremisowali. Są jeszcze normalni na tym świecie.Są jeszcze...


















poniedziałek, 27 września 2010

Tango

Edek i Eugeniusz czyli Juliusz Chrząstowski i Andrzej Kozak aktorzy " Starego " wykonali fantastyczne tango, Piwnica pod Baranami odśpiewała " Na naszej wyspie " Prezydent wręczył klucze do miasta a kilkaset par niekoniecznie koedukacyjnych po nauce tańca brawurowo wykonali tango argentyńskie. I to wszystko przed obliczem i dla Mistrza absurdu Sławomira Mrożka. Przyznam że miałem z nim na pieńku w szkole choć w moich czasach szkolnych Mrożek był pase. W pewnym sensie ta trudność pozostała mi do dzisiaj ale jak mam możliwość próbuję. Mistrz przybył do naszego i jego Krakowa z okazji festiwalu " Mrożek na XXI w. " Oglądał, mamy nadzieję że podziwiał, podpisywał swój " Dziennik " i powiedział dwa słowa " Dzień dobry "

Sławomir Mrożek w Krakowie na " Mrozku na XXI w " 26.09.2010
































niedziela, 26 września 2010

Skaldy w Śmietanie

Skaldy w Śmietanie !! Bardzo mi się spodobało to zawołanie Jacka Zielińskiego w czasie dzisiejszego koncertu na zaczarowanym naszym Rynku. Tym razem czarowały Skaldowie bo stuknęło im 45 lat. Towarzystwo to już dobrze dziadkowe, dzieci razem z nimi śpiewają no ale nie ma w tym kraju kogoś kto choć raz posłuchał radia aby nie znał Skaldów. To oni w epoce big - bitu i Beatlesów śpiewali jakiś taki folk nie folk rock nie rock ale coś co słucha się do dzisiaj. I to oni kochali się w " Prześlicznej wiolonczelistce " wysyłali listy do " Wiejskiego Listonosza " i byli " Cali w Skowronkach " a my przez 45 lat wraz z nimi. Jak patrzyłem na ludzi którzy się zgromadzili na Rynku w upiornym deszczu, to stwierdziłem że wymyślili jakiś klucz do muzyki którą słuchają wszyscy. Bo byli wszyscy, starzy, młodzi, bardzo młodzi i bardzo starzy. Gościem specjalnym koncertu był Jarek Śmietana. Jego gry i muzyki mogę słuchać zawsze. Tym razem stworzył właśnie " Skaldów w Śmietanie " bo kilka ich utworów zagrał razem z nimi interpretując ich muzę czasami w zatykający sposób. W ogóle wieczór był piękny gdyby nie upiorny deszcz. I chwała tym którzy mimo deszczu siedzieli, stali i słuchali.

Skaldy w Śmietanie. Koncert 45 lecia Skaldów na Rynku Głównym 26.09 2010 r.