niedziela, 31 marca 2013

" Zdobyć zdjęcie " czyli...

... historia świata fotoreporterów którego już nie ma.  I nie jest to jakaś moja fobia, obsesja czy marudzenie. Czytając książkę  Johna G. Morrisona miałem przeświadczenie, a nawet pewność że to co robię dzisiaj, na świecie poszło już dawno w zapomnienie. I jeśli miałem jakieś wątpliwości, jeśli przekomarzałem się z Kozakiem ( moim przyjacielem od dyskusji intelektualnych o fotografii )  że tak nie jest,  po przeczytaniu tej książki nie mam wątpliwości żadnych. 
 Morris opisuje,  jak nazwał w podtytule książki " Moją historię fotografii prasowej " i zapewne jest ona jego. Ale oprócz tego mamy tu opis powstania fotografii prasowej w znaczeniu takim, jakim przez dziesięciolecia funkcjonowała w całej znaczącej prasie światowej. Bo były to lata kiedy fotografia newsowa była podstawową formą komunikowania się obrazem z ludźmi. Telewizja w całej swej wielkości dopiero wchodziła do mediów, internet na szczęście nie istniał, więc grunt pod zbudowania zasad fotografii prasowej był znakomity.  Głównym bohaterem książki jest sam Morris jeden z najbardziej znanych fotoedytorów na świecie. To on edytował zdjęcia jeszcze z wojny domowej w Hiszpanii, to on zajmował się edycją zdjęć z II wojny światowej. Właściwie do lat 90 tych zajmował się edycją zdjęć z najważniejszych wydarzeń na świecie. Pracował w swojej długiej historii dla kilku gazet, wydawnictw, agencji. Zapewne najważniejszymi miejscami pracy był amerykański " Life " - mógłbym powiedzieć historia fotografii prasowej, dzisiaj już nie istniejący, ale jego numery można podejrzeć na stronie http://life.time.com.  Polecam wszystkim zainteresowanym. Był też Morris fotoedytorem w londyńskim oddziale tego tygodnika w czasie II wojny światowej, a także był pierwszym redaktorem wydawniczym Agencji Magnum tej od Capy, Cartier - Bressona i innych ikon fotografii prasowej.
W książce, to co najistotniejsze, to opisywanie historii poszczególnych zdjęć które stały się wielkimi krokami w fotografii prasowej. Są więc opisy wielkich projektów ( jakbyśmy dzisiaj to nazywali ) fotoreporterskich jak np " Rodzina człowiecza"  Edwarda Steichena  " ale nie tylko. Historia poszczególnych zdjęć przeplatana jest historiami wielu znakomitych fotoreporterów dzisiaj nazywanymi ikonami tamtego okresu,  wspomnianym już Robercie Capie, Edwardzie Steichenem, Chimem i wielu, wielu innymi.  Morris opisuje ich życie , trudy pracy a także niestety w wielu przypadkach śmierć która zastała ich na fotoreporterskiej drodze.  Wszystkie te historie opisuje Morris z pozycji tego który musi z dziesiątków zdjęć które mu przysyłają te ikony,  wybrać te które najbardziej będą pasować do danej historii. Powoduje to oczywiscie wiele stresów, starć na linii fotoedytor - fotoreporter.  Pisze to wszystko mając ogromny szacunek do swoich przyjaciół fotoreporterów . Zacytuję tutaj jeden z fragmentów książki. Pisze wiec Morris o fotoreporterach : ...  "Fotoreporterzy to najwięksi ryzykanci i śmiałkowie między dziennikarzami. Muszą odznaczać się takimi cechami. W przeciwieństwie do zwykłego reportera, który może napisać artykuł z pewnego dystansu, fotoreporter powinien być fizycznie obecny na miejscu akcji, bez względu na związane z tym niebezpieczeństwo albo niewygody. Długi obiektyw może mu przybliżyć bohatera, ale pomiędzy nim a rzeczywistością nie może nic pośredniczyć. Fotoreporter zawsze musi znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Zdjęć, w przeciwieństwie do tekstu, nie uratują żadne poprawki. Fotoreporter musi pokazać świat takim, jakim jest, a fotoedytor wybiera tylko niektóre z jego zdjęć, by opowiedzieć, 'jak było' - choć czy jak było 'naprawdę'? Tak czy inaczej, fotografia ma tu ostatnie słowo".
Minęło wiele dziesiątków lat,  a to co pisał Morris o fotoreporterach ciągle jest żywe.
Książka nie jest łatwa w czytaniu. Morris zawarł w niej prawie 60 lat historii. Wiele w niej dat, zdarzeń, historii a przede wszystkim osób, nazwisk redaktorów i ich historii. Większość z nich dla nas jet słabo znana lub zgoła zupełnie nie znana. Dlatego książkę trzeba czytać trochę wolniej, nie przesadzać z ilością czytania na raz. Trzeba nabrać dystansu do poszczególnych fragmentów. Sam Morris o sobie pisał tak :
 "Jestem dziennikarzem, ale nie reporterem ani fotografikiem, lecz fotoedytorem. Pracowałem z fotoreporterami, zarówno sławnymi, jak i mniej znanymi, przez ponad pięćdziesiąt lat. Wysyłałem ich na różne obsługi, czasem dając im kilka ogólnych wskazówek, a czasem szczegółowe instrukcje, zawsze jednak stawiając im jedno zadanie: 'Musicie zdobyć zdjęcie'. Nie wiem, ile razy towarzyszyłem fotoreporterom podczas pracy w terenie: nosiłem ich sprzęt, byłem oświetleniowcem, udzielałem im rad, jeśli były potrzebne, usprawiedliwiałem ich, kiedy coś szło nie tak, i cieszyłem się wraz z nimi, kiedy wszystko jednak kończyło się dobrze. Kupowałem i sprzedawałem ich zdjęcia za kwoty, z pewnością sięgające w sumie wielu milionów dolarów. Wynajmowałem wielu fotografików na zlecenia i - co stwierdzam ze smutkiem - kilku z nich musiałem zwolnić z pracy. Zeznawałem na ich korzyść w sądach, opiekowałem się nimi, gdy byli ranni lub chorzy, ratowałem ich przed eksmisjami, karmiłem ich i odprowadzałem w ostatnią drogę. Bywałem nawet świadkiem na ich ślubach. Sam ożeniłem się z artystką fotografikiem".
Ten natłok informacji jaką zawarł w książce, spowodowała że " Zdobyć zdjęcie " może czasami nużyc. Ale warto się przełamać i po chwili do niej wrócić. Potrzeba w jej czytaniu trochę dystansu.
Dla mnie książka jest wybitną pozycją w bibliotece fotoreporterów. Trzeba ja koniecznie przeczytać aby zrozumieć słowo " Zdjęcie "  Dzisiaj polecam ją jeszcze z jednego powodu. W Naszej Ukochanej Konserwie szykuje się wielka wystawa zdjęć Roberta Capy. Warto przed tym wydarzeniem przeczytać " Zdobyć zdjęcie " Historia Roberta Capy znajduje w niej poczesne miejsce

Pisząc powyższy tekst szukałem w sieci jakiś innych recenzji. Oprócz przyklejanych informacji wydawcy znalazłem tylko króciuteńką recenzję na blog.fotografia.zelinski.biz.pl dlatego ja linkuje i można ją znaleźć tu :
 http://blog.fotografia.zelinski.biz.pl/2011/03/13/jak-zdobyc-zdjecie/

" Zdobyć zdjęcie " - Moja historia fotografii prasowej  John G. Morrison  Wydawnictwo CYKLADY 2007






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz