poniedziałek, 28 marca 2011

Histeria

Kończą się dni które wszystkie media ogłosiły mianem pożegnania Adama Małysza. Apogeum tej histerii nastąpił w sobotę w Zakopanem. Żeby było jasne. Ja też jestem kibicem Adama Małysza. Też pasjonowałem się jego sukcesami. Nigdy jednak  nie wpadłem w histerię. Tak uważam . Niestety to co zobaczyłem w Zakopanem przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Tłum z 50 tys ludzi ( nikt nie jest w stanie podać jakiejś w miarę logicznej cyfry ) zachowywał się tak jakby był w jakimś amoku. Dodajmy odważnie mocno pijanym amoku. Wszyscy wymalowani, wszyscy z szałem w oczach, wszyscy pod wąsem i wszyscy z morderczą miłością do Adama. Oczywiście żaden z nich nie pamięta jak w 1998 roku kiedy po Olimpiadzie w Nagano po zajęciu 50 i 51 zaszczytnego miejsca Adam był już na dachu wykonując swój zdobyty zawód dekarza,  po tym jak ci co wpadali teraz w histerię, wtedy zabrakło im śliny na plucie w telewizor na dźwięk nazwiska Małysz. I tyczy się to zarówno kibiców jak i przede wszystkim dziennikarzy.  Oczywiście stara prawda ludowa o pstrym koniu i łasce pańskiej ma tutaj uzasadnienie wiec możemy wstydliwie spuścić zasłonę milczenia na zachowanie się w tamtym okresie. Ale pamiętać powinniśmy. Dzisiaj Adam oczywiście już nie ten sam, z dużym dystansem do siebie a przede wszystkim do histerii kibiców. Co prawda na scenie prowadzący chciał aby Małysz uronił łzę, ale on sam po swojemu zaprzeczył temu faktowi co potwierdzam. Nie płakał bo chłopaki nie płaczą. Podobało mi się to że mimo braku zgody organizatorów podszedł do mikrofonu i powiedział że on skoczy nawet wbrew organizatorom a kto chce z zawodników może skakać za nim. No i skoczył ostatni raz oficjalnie. ( Teraz tabloidy będą się prześcigać w poszukiwaniu materiału gdzie Adam mimo ostatniego skoku gdzieś w Wiśle od czasu do czasu sobie poskacze )  Tak wiec jak napisałem histeria została zakończona choć media pewnie będzie  ciągnąć temat jak guma do żucia. Przed fetą pod Krokwią Adam został Honorowym 27 obywatelem Zakopanego. Zakopiańczycy zrobili wszystko aby Mistrza zagłaskać. Brakowało tylko wiersza o malinowych ustach Adama. Na szczęście on sam jakoś to przeżył choć tą pompą był bardzo zestresowany i chyba trochę przerażony.   
Z pobytu w Zakopanem oprócz paru zdjęć wyniosłem również słowa jak najbardziej uważane za obraźliwe w stosunku do organizatora za beznadziejnie zorganizowanie  pracy dla dziennikarzy i fotoreporterów. W tłumie nie wiedzieć czemu posiadających akredytacje dziennikarskie i fotoreporterskie  " krewnych i znajomych królika "   na dodatek w większości mocno podpitych,  po prostu pracować się nie da.  Podobno tak się dzieje w każdym Pucharze, bo konkurencje zimowe są bardzo rodzinne !!! ale w sobotnie popołudnie organizator po prostu przesadził. W każdym razie niech się więcej nie bierze za organizacje imprez sportowych z duża ilością dziennikarzy bo po prostu są beznadziejni.
I jeszcze jedna uwaga co do Małyszomanii. Jeden z kolegów pokazywał nam swoja pierwszą w Polsce pracę magisterską  z socjologii na temat małyszomanii. Zgodził się ze mną że teraz widząc to co działo się w Zakopanem sprawą histerii powinien zająć się dobry doktorant z zakresu psychiatrii. Bo tylko tak można sobie tłumaczyć zachowanie histeryczne, płacze, łzawe piosenki lub np zachowanie mamy która przyszła na pożegnanie Adama pod Krokwią z zawiniętym pół rocznym dzieckiem w chustkę z pomalowaną buźką dziecka bo nie mogła odmówić sobie pożegnania na miejscu. Przypadek tylko dla psychiatry. 

Histeria ( przepraszam Małyszomania ) w Zakopanem  26.03.2011 r





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz