czwartek, 3 marca 2011

Tłusty...

Oczywiście czwartek. Nie lubię pączków. Rzadko mi się zdarza żeby w ciągu roku popatrzeć na nie, a co dopiero jeść. Dzisiaj jestem chyba przy dziesiątym. Oczywiście od rana. W tym trzy zjedzone w ciągu minuty. Przegrałem o 1/4 pączka bo nie zaliczono mi trzeciego, właśnie z powodu tej ćwiartki. Nic to. Co prawda próbuję już drugi rok, ale rywal się nie daje. Co prawda w tym roku mało się nie zadusił i mam nadzieję że w przyszłym roku się udusi tym trzecim pączkiem, a ja wreszcie zostanę Pączkożercą na rok 2012. Pewnie rywal myśli tak samo. A w głównym konkursie pączkożerców jak co roku najwięcej pączków w pięć minut zeżarł był p. Jerzy Zalewski. po raz drugi z rzędu. I tak ten dzień mija. Byłem dzisiaj w wielu miejscach. Wszędzie te france (znaczy pączki ). Na ulicy napychają cię za darmo, w urzędzie wszędzie pączki, na konferencji KBFu ledwom co przyszedł dowiedziałem się że są na początku. Te pączki. U Michałka kolejka jak za mięsem w czasach późnego Gierka, a każda dostawa wzbudza i podnieca całą kolejkę. I wszyscy zadają sobie pytanie : czy wystarczy ? Wystarczy  ! Dzisiaj na pewno wystarczy !
Apeluje aby dzień ten ustawowo wprowadzić jako wolny od pracy. I tak cały dzień stoimy za pączkami a potem je jemy. Szkoda czasu na pracę
 
Tłusty dzień w Krakowie  03.03.2011 r.

                                                               Pączki u Wierzynka




Kiedyś nagrano taki film " Czyż nie dobija sie koni ? "  Ja bym zapytał " Czyż nie zażeramy się pączkami "
Konkurs na Pączkożercę 2011 na czas. Jerzy Zalewski  zjadł 12 pączków w 5 minut !




Ja dałem rade tylko 2 i 1/2 w minutę


W całym mieście tylko pączki



U Michałka walka trwa ...




 

1 komentarz:

  1. Słowem, Kraków spłynął lukrem...
    Ciekawe, czy ludzie w tej kolejce byli dla siebie... słodcy :);)

    OdpowiedzUsuń