niedziela, 28 kwietnia 2013

Cracovia Maraton...

... w moich kilku obrazkach. I choć część mieszczan Naszej Ukochanej Konserwy oczywiscie narzekała  na korki, impreza godna jest tej niewielkiej komplikacji w życiu. Dwie rzeczy rzuciły mi się o oczy na dzisiejszym biegu : !. zastanawiająca ilość ludzi stojących na trasie , a raczej jej brak ( patrząc na te maratony znane to pół miasta wylega i święto na całego ) i 2. to to że idąc na maraton wiedziałem ten bieg  na parkingu pod Wisłą i w okolicach.  Chyba połowę zawodników przybyła na maraton samochodami. Zapewne po zdrowie !
Ale to tyle. Impreza piękna i bardzo fotogeniczna !

12 Cracovia Maraton w moich kilku obrazkach 28.04.2013 r. 




















piątek, 26 kwietnia 2013

Warkocz....

... dla Białki czyli Cecylia Malik w akcji. Ta krakowska artystka, performerka i happenerka co rusz daje o sobie znać a nam nie pozwala zastać się w myśleniu. Właśnie kończy swoją kolejną akcję artystyczną i jednocześnie edukacyjną dotyczącą rzek, a raczej niszczenia ich ekosystemy. Rzeka Białka na Podhalu to piękne dzikie miejsce. Jedno z ostatnich w naszym kraju. Jest rzeką górską co powoduje że przez większość cześć roku leniwie sunie po całym Podhalu spływając spokojnie w doliny. Ale niech trochę popada. Ta spokojna rzeka zamienia się w dziką rzekę. Przez wieki rzeka wypracowała swój ekosystem i wyrzeźbiła specyficzne koryto. Teraz ludzie chcą to koryto w sposób mechaniczny uregulować,  niszcząc przy okazji jej niezwykły ekosystem. I właśnie akcja Cecylii ma za zadanie rozpowszechnić sprawę. Przez miesiąc Cecylka wraz z wolontariuszami oraz dziesiątkami chętnych plotły warkocz który zostanie rozciągnięty wzdłuż Białki. Właśnie następuje kulminacyjny moment. Wypleciono w Krakowie i innych miastach ponad 5 kilometrów  warkocza. W sobotę rozpoczyna się piknik nad Białką w czasie którego Cecylia i chętni do pracy rozwiną najdłuższy warkocz świata. Czy pomoże to w zmianie decyzji o regulacji tej rzeki ? Nie wiadomo. Ale świadomość wśród ludzi dociera. Wolniej może wśród zamieszkałych te tereny gdyż to oni są najbardziej dotknięci wylewami rzeki, ale wbrew pozorom oni też wcale nie chcą sztucznych zmian w przyrodzie.
Cecylię znam od lat. I jak ją znam nie odpuści. Jak warkocz nie pomoże to ona już coś wymyśli aby przemówić do rozumu urzędnikom.  To pewne jak w banku  !!!

Cecylkę wraz z wolontariuszkami spotkałem na Plantach w czasie plecenia ostatnich metrów warkocza. A w sobotę rozwijamy  !! Powodzenia  !!

Warkocz dla Białki  25.04.2013 r  













wtorek, 23 kwietnia 2013

Krupówki czyli....

... najbardziej koszmarna ulica w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Nie wiem czy ta Najjaśniejszą jest z tej ulicy zadowolona, ja w kazdym bądź razie szedłem nią w niedzielne popołudnie z rosnącym przerażeniem. Nigdy nie byłem fanem Zakopanego a w szczególności Krupówek. Każda moja wyrypa w Tatry zaczynała sie i kończyła na dworcu autobusowym ( to dopiero koszmar ) lub kolejowym. Moje wejścia w Zakopane były dość nieliczne i najczęściej w celach zaopatrzeniowych. Jednak od czasu do czasu te Krupówki musiały być.
W niedzielę po pięknych krokusach na Kalatówkach zobaczyłem coś co niestety dłużej w mojej pamięci pozostanie, niż cudowne fioletowe kwiatki. Bo nie da się przejść wobec tego koszmaru które dzieją się na tej podobno reprezentacyjnej ulicy naszej " Stolicy Tatr " Ogólnie można by rzec " Każdy sobie rzepkę skrobie " żeby nie powiedzieć bardziej ordynarnie " każdy ch... na swój strój ". Natłok reklam na metr kwadratowy zabija. Kompletne pomieszanie z poplątaniem. Towary powoli zalewają ulicę. Nasza Floriańska w najgorszym czasie to mały pikuś. Tutaj żaden " Park Kulturowy " jak w Krakowie nie pomoże. Nie pomoże, bo Floriańska to jednak zwarta zabudowa kamieniczna. Krupówki to kompletne pomieszanie stylów bud pseudo góralskich, willi, kamienic bez charakteru i co gorsza budynków z charakterem. Czyli melanż nie do rozwiązania. Myślę że władze Zakopanego nic nie robią, bo patrząc z okna urzędniczego ja natychmiast rzucił bym się przez to okno. Święte prawo własności wychodzi, a raczej wylewa się na zewnątrz. Biorąc pod uwagę znane na góralszczyźnie słowo " ojcowizna" jest na Krupówkach zabójcze. Bo tylko w ten sposób mogę sobie tłumaczyć ten nieprawdopodobny chaos. Skoro to "ojcowizna " to żaden urzędas nie będzie mi tu decydować co mogę lub nie mogę "
Więcej opisywać nie będę bo zobaczycie to dziwadło na zdjęciach powiem tylko ze nadzieja jest w turystach. A raczej ich brak. W niedzielne popołudnie na Krupówkach było w sumie niewiele osób. Niestety tak samo w górach na krokusach. Oczywiście zaraz górale powiedzą że czekają na długi weekend. A mnie się marzy koszmar górali czyli na długi weekend kiedy nie przyjedzie nikt !!!! I wtedy może pójdą po rozum do głowy. Wyburzą budy, dadzą zbudować zakopiankę a stolica Tatr będzie stolicą Tatr. Niestety to tylko marzenie niespełnione. Bo górale dobrze wiedzą że nimb Krupówek, Morskiego Oka czy Giewonta jest dla Polaka - Szaraka jak inicjacja, jak zobaczenie Wawelu czy Wieliczki. Ale mogą się pomylić. A wtedy pozostaną z tym koszmarem jak z ręką w nocniku !  

Koszmarne Krupówki  22.04.2013 r.