niedziela, 31 lipca 2011

Męsko grali....

... w sobotę w Ogrodach Muzeum Archeologicznego. W stosunku do zeszłego roku myślę że koncert był dużo sprawniejszy, bardziej zwarty i w warstwie muzycznej chyba znacznie lepszy. W zeszłym roku grały gwiazdy ale muzyka była razem jakaś niespójna. W tym mimo że artyści są przedstawicielami rożnych rodzajów muzyki to jednak jakoś wspólnie to grało. Niewątpliwie stare gwiazdy ( Waglewski, Janerka ) jak wino im starsi tym lepsi. KROKE i Marek Bałata są rewelacją w swoim rodzaju. Możdżer promujący swoją znakomita interpretacja muzyki Komedy nie ma sobie równych w tym kraju. A do tego Muniek z T.Love, Fisz z Adamem Pierończykiem, Spięty oraz Emade dotrzymali kroku. W sumie pięć godzin rewelacyjnej muzyki.

Dla mnie najlepszym utworem wczorajszego koncertu było " Prawo i pięść " Krzysztofa Komedy w wykonaniu Leszka Możdżera


A Leszek jak zwykle cały we włosach...




KROKE i Marek Bałata byli znakomici...





... Muniek i T.Love  w swoim żywiole...




Lech Janerka I Wojtek Waglewski jak stare wino...







Fisz i  Adam Pierończyk ...



... A Spięty śpiewał swoje antyszanty...


... Mateusz Pospieszalski " dawał na każdym saksie...


Prowadzący Piotr Stelmach i Marcin Wilczyński


Jedyna kobieta biorąca udział w koncercie Bożena Janerka


środa, 27 lipca 2011

Nudy na pudy...

... tak się mówi choć przyznam że nigdy nie dowiedziałem się co to są rzeczone pudy. Ale faktem jest że lipcopad nie rozpieszcza Ani w wydarzeniach, ani w tematach. Wczorajszy dzień to kompletna porażka. Dzisiaj nie zapowiadało się lepiej. Ale rano postanowiłem już nos wyściubić. Wziąłem maszynkę i jak Maleńczuk w swoich najlepszych latach lu na ulicę. Bo ponoć uliczne zdjęcia najlepsze. A poza tym trzeba prowokować.
No i sprowokowałem !
Najpierw na Anny spadło drzewo. Zadziałały prawa fizyki a nie jakieś moce i pochylone drzewo runęło na ulicę Całe szczęście że nic pod nim się nie znajdowało. Ale temat jak się patrzy !






Anka zdążyła jeszcze na ostatnie cięcie, no ale ona już po dwóch tematach w pół godziny. A teraz ciągnie bo na Rynku GMO.  Jak słyszę że ma być pikieta to już wiem co mnie czeka. Pięć osób w pikiecie i piętnaście z mediów. No i takoż było. Rolnicy ekolodzy na Rynku wystawili swoje hasła. Przyznam że jestem w takim wieku że podejrzewam że choćbym się najadł nie wiem jak i ile zmodyfikowanego  żarcia  to i tak diabli by mnie nie wzięli. Ale zawsze jak kupuję ulubioną kalarepę to zastanawiam się czy przez te mutanty nie wyrosną mi któregoś dnia piękne zielone czułki. Ale rolników zrobiłem. Z braku laku dobry i kit. 






Ania się gdzieś zabyła, a ja dostaję sms : Na Batorego w ZUS ie bomba ! Pomyślałem : Nie dziwota ! Jak bomba to tylko tam ! Tylu pacjentów sfrustrowanych to i winnych nie będzie, bo w afekcie. Podrałowałem bo niedaleko. Ale coś się pochrzaniło w telefonach bo sms szedł dwie godziny. Wiec wraz z ekipą telewizyjną i z Superakiem zobaczyliśmy tylko frustratów w kolejce do ZUSU Bomby nie było.
Pomny najważniejszej zasady pracy fotoreportera terenowego " Jak masz czas to idź jedz bo nigdy nie wiadomo kiedy co na głowę zleci " polazłem do domu zrzucić się i coś wrzucić do siebie. Ale mnie nosiło. Za mało mi było. Jeszcze te nudy które po poniedziałku cały czas wlekły się za mną. I po południu znowu w miasto. A tam co się odwlecze to nie uciecze. Nad Wisłą nie było nic ciekawego, za to na Rynku pełna dyskoteka pod Mariackim. " Czarni" Czerwoni " " cywilni " i wszyscy na kogucie ! W Konserwie kolejna bomba !. Setki razy tam łażę a dzisiaj jest. Na stoliku pod telefonem publicznym piękna paczka zapakowana w szary papier i związana eleganckim sznurkiem. Pod kościołem międzynarodowy tłum gapiów. Jakby co jatka ( wraz ze mną ) pewna. No ale cóż ! Pracy się nie wybiera To praca wybrała nas ! Wiec do roboty. Ja zdjęcia,  policjanci do bomby. Nie trwało to długo, przyszedł pirotechnik przyprowadził węch na czterech łapach i było po bombie. No cóż. Spektaklu nie było, ofiar na szczęście też nie ale temat jak ta lala. Rzadko się widuje "bombę" ( znaczy paczkę z gazetami " w tak publicznym miejscu. Widziałem że z wydarzenia powstało setki filmów i co najmniej kilka tysięcy zdjęć więc zarobek żadny ale można powiedzieć " Dzień zaliczony  "   











 

poniedziałek, 25 lipca 2011

Albin gorliwy...

.... tak nazywał biskupa Albina Małysiaka papież Jan Paweł II. Znali się od dziesiątków lat. Karol Wojtyła kilka lat młodszy, kiedy zostawał biskupem Albin Małysiak był proboszczem u Misjonarzy na ul. Lea. Przez dziesiątki lat Albin musiał zdzierżyć Dzierżyńskiego bo tak nazwano na wiele lat ulicę Lea gdzie mieścił się kościół Misjonarzy. Dopiero po 1989 r powrócono na szczęście do pierwotnej nazwy. Biskup cały czas był  gdzieś na uboczu mojego życia. Był moim pierwszym proboszczem ( komunijny obrazek jest przez niego podpisany ) później już jako biskup w 1970 roku bierzmował mnie i ponad setkę innych w swoim kościele Misjonarzy.  Później wielokrotnie spotykałem go na różnych uroczystościach religijnych i innych.Zawsze wygłaszał płomienne mowy. Organizatorzy zapraszali go bardzo chętnie gdyż biskup zawsze był gotowy do swoich przemówień. Pamiętam jak kilka lat temu w Domu Helclów odsłanialiśmy tablicę upamiętniającą ratowanie żydów w czasie okupacji. Dużo ludzi, mikrofony jak zwykle szwankowały a Albin Gorliwy nie zastanawiając się porywa pierwsze z brzegu krzesło , z gibkością pantery wskakuje na niego i zaczyna perorować i opowiadać jak to było. Wiedzieliśmy że nie odpuści zanim nie powie wszystkiego. I tak z nim było zawsze. Gorliwy aż do bólu. Ale dla nas fotoreporterów był zawsze niezastąpiony. Wiedzieliśmy że obsługa z jego obecnością, to zdjęcia mamy pewne. Jego osobowość powodowała że obsługa z nim nigdy nie przeradzała się jak my to mówimy w " rzeźbienie " Zawsze zdjęcie się zrobiło.
Nie ma juz Gorliwego Albina. Odszedł ale zdjęcia i pamięć o nim pozostała.

Pogrzeb Biskupa Albina Małysiaka - Albina Gorliwego. 23.07.2011 r