środa, 27 lipca 2011

Nudy na pudy...

... tak się mówi choć przyznam że nigdy nie dowiedziałem się co to są rzeczone pudy. Ale faktem jest że lipcopad nie rozpieszcza Ani w wydarzeniach, ani w tematach. Wczorajszy dzień to kompletna porażka. Dzisiaj nie zapowiadało się lepiej. Ale rano postanowiłem już nos wyściubić. Wziąłem maszynkę i jak Maleńczuk w swoich najlepszych latach lu na ulicę. Bo ponoć uliczne zdjęcia najlepsze. A poza tym trzeba prowokować.
No i sprowokowałem !
Najpierw na Anny spadło drzewo. Zadziałały prawa fizyki a nie jakieś moce i pochylone drzewo runęło na ulicę Całe szczęście że nic pod nim się nie znajdowało. Ale temat jak się patrzy !






Anka zdążyła jeszcze na ostatnie cięcie, no ale ona już po dwóch tematach w pół godziny. A teraz ciągnie bo na Rynku GMO.  Jak słyszę że ma być pikieta to już wiem co mnie czeka. Pięć osób w pikiecie i piętnaście z mediów. No i takoż było. Rolnicy ekolodzy na Rynku wystawili swoje hasła. Przyznam że jestem w takim wieku że podejrzewam że choćbym się najadł nie wiem jak i ile zmodyfikowanego  żarcia  to i tak diabli by mnie nie wzięli. Ale zawsze jak kupuję ulubioną kalarepę to zastanawiam się czy przez te mutanty nie wyrosną mi któregoś dnia piękne zielone czułki. Ale rolników zrobiłem. Z braku laku dobry i kit. 






Ania się gdzieś zabyła, a ja dostaję sms : Na Batorego w ZUS ie bomba ! Pomyślałem : Nie dziwota ! Jak bomba to tylko tam ! Tylu pacjentów sfrustrowanych to i winnych nie będzie, bo w afekcie. Podrałowałem bo niedaleko. Ale coś się pochrzaniło w telefonach bo sms szedł dwie godziny. Wiec wraz z ekipą telewizyjną i z Superakiem zobaczyliśmy tylko frustratów w kolejce do ZUSU Bomby nie było.
Pomny najważniejszej zasady pracy fotoreportera terenowego " Jak masz czas to idź jedz bo nigdy nie wiadomo kiedy co na głowę zleci " polazłem do domu zrzucić się i coś wrzucić do siebie. Ale mnie nosiło. Za mało mi było. Jeszcze te nudy które po poniedziałku cały czas wlekły się za mną. I po południu znowu w miasto. A tam co się odwlecze to nie uciecze. Nad Wisłą nie było nic ciekawego, za to na Rynku pełna dyskoteka pod Mariackim. " Czarni" Czerwoni " " cywilni " i wszyscy na kogucie ! W Konserwie kolejna bomba !. Setki razy tam łażę a dzisiaj jest. Na stoliku pod telefonem publicznym piękna paczka zapakowana w szary papier i związana eleganckim sznurkiem. Pod kościołem międzynarodowy tłum gapiów. Jakby co jatka ( wraz ze mną ) pewna. No ale cóż ! Pracy się nie wybiera To praca wybrała nas ! Wiec do roboty. Ja zdjęcia,  policjanci do bomby. Nie trwało to długo, przyszedł pirotechnik przyprowadził węch na czterech łapach i było po bombie. No cóż. Spektaklu nie było, ofiar na szczęście też nie ale temat jak ta lala. Rzadko się widuje "bombę" ( znaczy paczkę z gazetami " w tak publicznym miejscu. Widziałem że z wydarzenia powstało setki filmów i co najmniej kilka tysięcy zdjęć więc zarobek żadny ale można powiedzieć " Dzień zaliczony  "   











 

1 komentarz:

  1. to ujęcie z psem
    w tle witryna z biuściastą modelką, pies znudzony a saperowi (?) z wrażenia opadły spodnie ... z powodu bliskości podejrzanego pakunku czy też dojrzał biuściastą???? ;)

    OdpowiedzUsuń