czwartek, 25 lutego 2010

Noblistka

Wczoraj miałem okazję oglądnąć film Kasi Kolendy Zalewskiej " Chwilami życie bywa znośne" Na premierze byli twórcy filmu ale niestety nie było bohaterki. Jak wiadomo nie lubi szumu wokół siebie. Film świetny i uważam że autorka jak najszybciej powinna porzucić polityków i swój talent wykorzystać w bardziej twórczym kierunku niż odpytywanie bardziej lub mniej rozgarniętych polityków. Tempo filmu, zdjęcia, montaż uważam za najwyższy profesjonalizm. Natomiast ładunek informacji o naszej noblistce jaki niesie film jest nie do przecenienia. Nie wiem jak zrobiła to autorka doprowadzając Szymborską do wyznań bardzo prywatnych. W każdym razie jeśli chcecie wiedzieć jaki obraz Rembrandta zrobił na noblistce wrażenie najwyższe, jeśli chcecie wiedzieć co łączy Szymborską z Gołotą Andrzejem ( tak, tak tym bokserem ) oraz co mówi noblistka na temat swojej działalności literackiej w okresie stalinizmu koniecznie powinien oglądnąć ten film. A widok Grzegorza Turnaua bez brody, oraz deklamacja przez Szymborską limeryku o h...u po prostu bezcenne. Przy okazji dowiemy się gdzie jest medal noblowski. Gwarantuje pewne zaskoczenie.
Film będzie miał premierę 28.02 w TVN koniecznie trzeba obejrzeć

A ponieważ bohaterki nie było to kilka zdjęć z mojego archiwum

30.05.2008 Kraków Prezentacja książki Michała Rusinka " Jak przeklinać - poradnik dla dzieci "



 

  

23.10.2008 Kraków Pub Prowincja Promocja tomu wierszy Jarosława Mikołajewskiego " Coś mnie zmartwiło ale zapomniałem "

 
 

  

  

  

  

  

  

14.02.2008 Kraków Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej " Manggha " Walentynkowy wieczór poezji miłosnej połączony z prezentacja tomiku wierszy Wisławy Szymborskiej " Miłość szczęśliwa i inne wiersze "

 

  

  

 


niedziela, 21 lutego 2010

Wojtek

Witam wszystkich w blogu dziadka !
Mam prawie rok i jestem wnukiem  dziadka Marka.  Zaprosił mnie dzisiaj do siebie bo stanąłem na swoich nogach, i zobaczyłem świat z innej perspektywy, a dziadek obiecał że zrobi mi zdjęcia na czarno i biało. I zrobił. Zobaczcie...

 

...to ja na wejściu ...

 

..a powyzej jestem z pierwszym aparatem fotograficznym który dostałem od rodziców...

 

...a tutaj pokazuję jak stoję...


 


  


 

..zachciało mi się pić...

 

...a to jest moja ulubiona pozycja milusia...

 

...dziadek zrobił mi sesje cz-b i dał mi wielki czerwony samochód Coca - Coli na radio. Najbardziej ucieszył się tata nie wiem dlaczego. A Babcia zaprosiła na następna niedziele na obiad. I pewnie znowu się tu pojawię. Do widzenia.

 

piątek, 19 lutego 2010

Staś

Byłem w czwartek w Muszynie na meczu siatkówki pięknych kobiet z Muszynianki i równie pięknych kobiet z Bergamo.   I tutaj przy tych uroczych kobietach naszły mnie zgoła nie kobiece refleksje. Wykonując zawód fotoreportera i fotografa od 30 lat, zadawano mi wiecznie dwa pytania,  pierwsze : co jest lepsze Nikon czy Canon ( nic głupszego nikt nie mógł wymyślić, ale z tym pytaniem ostatnio dzwoniono do mnie nawet  aż z Irlandii a wiec może jest zasadne ), a drugie pytanie z którym się często spotykam i nie wiem co powiedzieć to czy wykonywany zawód jest trudny i czy ja ( czyli jakiś iksiński ) mógłbym również to robić. I właśnie tutaj w Muszynie naszła na mnie odpowiedź na to drugie niezbyt mądre pytanie. Patrząc na pracę jaką wykonywał mój młodszy kolega po fachu niezwykle sympatyczny Staś,  doszedłem do wniosku ze muszę to sfotografować i pokazywać jako lekcje poglądową dla chętnych adeptów sztuki fotopstryku.. Otóż Staś wykorzystywał do pracy każdy element sali sportowej. W apogeum swojej pracy znalazł się tu ...

 
dla niedowiarków jeszcze raz ...

 

Jak sami widzicie zawód jest trudny pod względem fizycznym, trzeba mieć uprawnienia do pracy na wysokości i na dodatek spokojnie patrzyć na pomykające pod nim piękne kobiety. Zastanawiałem  się : Co do cholery Staś ujrzał takiego w swoim obiektywie czego ja będąc trzy godziny w hali i robiąc zdjęcia z każdego kąta i z każdego miejsca nie widziałem.  Nie podjąłem się wykonania tego co Staś bo raz honor nie pozwalał wykorzystać Stasia i jego miejsce, a tak naprawdę obawiałem się zawalenia drabinki i ogólnopolskiego skandalu na oczach widzów Polsat Sport.  Ale to nie wszystko. Dla tych co jeszcze po obejrzeniu tych zdjęć zechcą mimo wszystko zając się fotografowaniem polecam zdjęcie następne...
                                                                    
 
Popatrzcie się co robi Staś. Po wykonaniu ciężkiej pracy fotoreportera, fotografowaniu w ekstremalnych warunkach,  usiadł i zaczął wybierać. I co ?  Zaczął sobie włosy wyrywać z głowy. Nie dość że cały czas miał dylemat : długi - krótki  ( fachowcy wiedza o czym mówię a co leży na stole ) to jeszcze dylemat. No nic tylko kłaki ze łba wyrywać.  I tak to jest w naszej pracy : możesz wejść nawet na najwyższą drabinę, zrobić orła i w trakcie wykonywania szpagatu zrobić ptaka w locie to i tak pozostanie wieczne pytanie która Muszynianka piękniejsza. No i to jest cała kwintesencja naszego zawodu. Gubimy się fotografując kobiety.

Panie,  Panowie na zdjęciach Stanisław zawodowy fotoreporter PAP i Bank BPS Muszynianki Fakro

środa, 17 lutego 2010

Wyrostek. Marcin Wyrostek

Kiedy go usłyszałem pomyślałem sobie " co ten facet robi w tym programie ? " Nie myślałem o tym że to mój jedyny program komercyjny który jestem w stanie strawić. Może z powodu różnorodności, a może z powodu że ja jestem w gruncie rzeczy taki sam, tylko brak mi odwagi. W każdym razie od razu pomyślałem jeśli ten facet nie wygra to znaczy że chyba jestem zwichrowany albo rzeczywiście kiedyś w jakimś wcieleniu słoń na ucho mi nadepnął. Na szczęście Marcin wygrał  " Mam talent ". Dla mnie, jest facetem z innej bajki jeśli chodzi o to co robi. Od tego czasu chciałem zobaczyć go na żywo. I nadarzyła się okazja > W niedzielę

wystąpił w koncercie charytatywnym na rzecz skrzypka Roberta Pilawskiego. I dla mnie to było zjawiskowe. W telewizji widziałem no może jedna setną. On jest po prostu kompletnie odjechany jak gra.  Żyje w symbiozie ze swoim instrumentem. Szkoda tylko ze takie talenty muszą, aby zobaczyli go rodacy Polacy,  musi startować w komercyjnych programach telewizyjnych. Ale dobre i to. Marcinie dla mnie jesteś niepowtarzalny  !!!

 

  

  

  

 

sobota, 13 lutego 2010

Wiosna, Drinki i Małysz

To już miała być wiosna. W swoich obiektywach widziałem już inne kolory niż biel i czerń. . Parę dni temu kiedy zaświeciło słoneczko zobaczyłem pieści chłopy czyli tulipany na Rynku...

 
... w kałużach wreszcie  inne kolory  ... 

 

....i nic że tuje przed sklepami jeszcze zalodzone...

 


... Piotr Skrzynecki już był wiosenny.




I co  ? I nic . To jest jakaś masakra. Wychodzę rano, ulice zawalone śniegiem, na rynku nie ma kałuż tylko wielkie kupy śniegu, tuje sprzed sklepu zostały schowane, a kwiaciarek w ogóle nie było. Wzięły swoje tulipany i nie przyszły do pracy ( duża rzadkość ) bo kto kwiaty będzie kupował gdy wokoło wali grubym śniegiem. I byłbym się załamał i zgoła upił na smutno, gdyby nie to że miałem obsługę pt. " "Stół pięknie nakryty - zakąska i napój na jubileuszowym stole" To tytuł konkursu dla uczniów Zespołu Szkół Gastronomicznych a że ja uwielbiam kulinarne tematy no to ochoczo się tam udałem. Miałem nadzieje że kolory jakie tam spotkam nie zawiodą. Zobaczcie sami . Najpierw kolory pojedyncze np. pomarańcz...




  

  

...później trochę czerwieni i innych kolorów...



  

  

  

...i jeszcze parę niezidentyfikowanych kolorków...

 

  

...no i na zakończenie cała feeria barw...



  

  

  

Patrząc na te kolory zapomniałem o wiośnie a przypomniało mi się ze chce pić. Nie lubię jednak tak sam i bez celu. I w tym momencie kątem oka zobaczyłem że Adam skoczył po srebrny medal Igrzysk. No i już miałem za kogo i jakie toasty będą aktualne.  Przecież rozpocząłem tego bloga od postu " Red Bull doda Ci skrzydeł "
No i na szczęście dodał.
 

 No i tak szczęśliwie kolorowo i mimo wszystko wiosennie kończy mi się ten dzień.  Zapomniałem tylko dodać ze wszystkie drinki były   b e z a l k o h o l o w e bo to przecież była Szkoła a wszystko przygotowywali uczniowie. Już teraz zastanawiam się gdzie znajdę takie drinki  w poniedziałek. Startuje Justyna. 


                                                                                  

wtorek, 9 lutego 2010

Kot(ka)

Przez całe zamieszanie szopkowe w sobotni wieczór kompletnie zapomniałem o nie mniej ważnej sprawie związanej z kotami. Nie tymi co mamy w głowach, ale tymi żywymi. Rudymi, czarnymi, kudłatymi i łysymi (kompletnie). W ramach kto "pierwszy ten lepszy" Galeria Krakowska zorganizowała Dzień Kota z okazji Międzynarodowego Dnia Kota, który przecież, wszyscy kociarze wiedzą, przypada 17.02 . No ale handlowcy kierują się nie umysłem tylko zyskiem. A jak już powiedziałem kto pierwszy...itd. Ludzi setki, kotów do wyboru do koloru, a ponieważ wiem, czytając blogi moich internetowych przyjaciół każdy ma kota, jeśli nie żywego to na pewno w głowie dzisiaj kilka portretów ich kocich eminencji. Niestety zawsze takie pokazy wzbudzają we mnie sprzeczne uczucia jeśli chodzi o panowanie rasy ludzkiej nad zwierzęcą. Nie wiedzieć czemu patrząc na zwierzęta w klatkach zawsze zastanawiam się jak oni patrzą na nas przez kraty. Chyba nie maja o nas zbyt wielkiego mniemania.