środa, 20 czerwca 2018

Bywało lepiej.....

.... przeczytałem dzisiejszy tytuł w jednym z dzienników będącym komentarzem do tego co tez stało się na Mundialu w dniu wczorajszym.  Dla mnie to też komentarz do tego co wczoraj po meczu z Senegalem wypisywali na fejsie.
Jak wiadomo powszechnie jak czegoś nie ma na FB to znaczy ze tego nie ma, ze nie żyje.  Niewątpliwie wczoraj na gorąco erupcja emocji kibiców różnej maści była ogromna. Od zwykłych chamskich uwag, poprzez płacz i zgrzytanie zębami aż po  próby przemówienia do rozsądku innym co  bardziej zagorzałym kibicom. 
No a co takiego się stało wczoraj na mundialu ? Ano jak to w zwyczaju jest pękł był nadmuchany do nieprzytomności balon emocji. Główną role w tym dmuchaniu balonu graja media i my sami. Media - bo w zasadzie taka ich rola - chwycili temat który mogą do -  przepraszam za kolokwializm - zarzygania bombardować nas ilością informacji na temat naszych piłkarzy. Zjedli, położyli się, śpią, obudzili się znowu śpią, poszli na trening, skręcił kostkę, pokłócił się i pogodził  - to tylko niewielka próba tych pożal się Boże " neewsów " A my jako kibice łykamy to jak indor pomidory no i pompujemy ten balon do nieprzytomności. O ile media po prostu wykorzystuje sytuacje i ma gotowy materiał na miesiąc o tyle my jako kibice mimo wszystko powinniśmy dystansować się od tych wiecznych informacji, sprawozdań czy transmisji z przejazdu autokaru z piłkarzami z miejsca na miejsce. No ale takich jest niewielu. Mnie to też dotyczy bo oczywiście też przed telewizorem śledziłem całą tę szopkę.  I tak sobie pomyślałem po meczu że zarówno ta drużyna jak i my kibice nagle poczuliśmy się tak jak drużyna Włoska czy Argentyńska w 1974 roku na Mundialu w Niemczech. Dla tych drużyn wtedy to my byliśmy takim Senegalem. Dziwaki, zupełnie nieznana drużyna ( niech Was nie zmyli złoto na Olimpiadzie wśród profesjonalistów to był sygnał ale dla rzeszy kibiców  w zachodnich krajach w ogóle to nie docierało )  Nikt z nas dzisiaj nie zastanowił się nad tym co ten Senegal dokonał w 2002 roku na Mundialu kiedy to nasi piłkarze bardziej zajmowali się zupkami Knoora i zdobywaniem wyimaginowanym przez trenera Mistrzostwem Świata niż samą grą.  Owszem gdzieś tam przebąkiwano ze to wielka drużyną w sensie wzrostu, ze wysportowane chłopaki i ze mają jedną gwiazdę w Liverpoolu, ale wszystko ta tam mimochodem, półgębkiem. Dla nas najważniejsze było ile wart jest Lewandowski, Grosicki czy Glik i cała drużyną. Byliśmy zaślepieni 8 miejscem  w rankingu  zapomniawszy że tyle jest warta ta drużyna co wartość wyniku meczu po meczu. Wczoraj wieczorem była nic nie warta.
Co dalej ? Ano jak będziemy myśleć jak wtedy w 1974 roku kibice Argentyny czy Włoch, będziemy dalej ubolewać i zadawać bezsensowne pytanie dlaczego, rozmieniać je na czynniki pierwsze nie będzie dobrze. Jak przejdziemy ponad to do następnego meczu będzie znacznie lepiej.  Przypominam że zdarzało się już w historii Mundiali że Mistrz Świata przegrywał pierwszy mecz. Oczywiście może nie w tak beznadziejny sposób ale dla niemieckiego kibica poziom przegranej ich drużyny jest taki sam. Nie ma znaczenie w jakim stylu . Przegrana to przegrana.
Trzeba cierpliwie poczekać i wierzyć ze będzie lepiej. Ale na szczęście już bez tego nieznośnie napompowanego balonu.

Dla pokrzepienia serc piękna strefa kibica w Krakowie. Wszyscy byli wspaniali, nie słyszałem żadnego chamstwa żadnych niepożądanych okrzyków  Pełna moc była ! Szkoda było tej mocy....

P.s. To ciekawe ze szukając wczoraj do późnego wieczora nie znalazłem zdjęć kibiców z okresu 1974 roku. Parę fotek z przyjazdu Orłów Górskiego i tyle. Nie było wtedy żadnych stref kibica, siedziało się w domu przed telewizorami bez szalików za to z nieodłączną półlitrówką. I chyba nikomu do głowy nie przychodziło robić zdjęcia....  

Krakowska Strefa Kibica
Mecz Polska - Senegal 1 : 2


















 

















Kraków 19.06.2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz