wtorek, 31 sierpnia 2010

Kilometr...

Nie znam słowa urlop, nigdy z niego nie korzystałem w jego znaczeniu, od wielu lat jestem sam sobie okrętem, sterem i żeglarzem. Ale moja Jolunia zna to słowo, czeka na niego cały rok, no a wiec i ja staram się zrozumieć to słowo. Ale już po urlopie i teraz będą następowały remanenty z tego co było.
Najpierw kilometr.... pizzy. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł i po co. Myślę że te pytania nie mają większego sensu patrząc na to co zrobili. A upiekli pizze o długości 1050 m i szerokości 80 cm. Wyszło tego ponoć 25 tys porcji. Byłem tam, obszedłem pizze dookoła, polazłem nawet na Kopiec bo co się dzieje na Błoniach należy sfocić stamtąd. Nad Błoniami i kilometrową pizzą pokazała się tęcza. Wiedziałem że rekord pobiją. Odpowiedzi na pytanie " po co " nie znalazłem, ale na pewno był to najdziwaczniejszy pomysł tego lata. 200 kucharzy pobiło rekord Guinnessa w pieczeniu pizzy na długość. Rekord pobity o ponad 500 metrów. Ciekawe kto go pobije i gdzie znajdą drugie takie Błonia

Kilometrowa pizza na Błoniach Krakowskich 29.08.2010 r.

P.s.  Pizzy nie próbowałem. Ze względu na pogodę pieczenie trwało do późnego wieczora. Ja nie doczekałem.

















2 komentarze:

  1. Szkoda, ze nie probowales, ciekawa jestem czy ta pizza byla smaczna?
    No i tez sie nieraz zastanawiam po co?

    OdpowiedzUsuń
  2. Szaleńswo.. :)
    Nie ma sensu chyba zadawać pytań dlaczego.. rozumiem, że mieszkańcy mieli szansę spróbowania jej, czyż tak?
    a mi tak strasznie burczy w brzuchu...
    Pozdrawiam z mniej szalonego Edinburgha!

    OdpowiedzUsuń