Nie znam słowa urlop, nigdy z niego nie korzystałem w jego znaczeniu, od wielu lat jestem sam sobie okrętem, sterem i żeglarzem. Ale moja Jolunia zna to słowo, czeka na niego cały rok, no a wiec i ja staram się zrozumieć to słowo. Ale już po urlopie i teraz będą następowały remanenty z tego co było.
Najpierw kilometr.... pizzy. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł i po co. Myślę że te pytania nie mają większego sensu patrząc na to co zrobili. A upiekli pizze o długości 1050 m i szerokości 80 cm. Wyszło tego ponoć 25 tys porcji. Byłem tam, obszedłem pizze dookoła, polazłem nawet na Kopiec bo co się dzieje na Błoniach należy sfocić stamtąd. Nad Błoniami i kilometrową pizzą pokazała się tęcza. Wiedziałem że rekord pobiją. Odpowiedzi na pytanie " po co " nie znalazłem, ale na pewno był to najdziwaczniejszy pomysł tego lata. 200 kucharzy pobiło rekord Guinnessa w pieczeniu pizzy na długość. Rekord pobity o ponad 500 metrów. Ciekawe kto go pobije i gdzie znajdą drugie takie Błonia
Kilometrowa pizza na Błoniach Krakowskich 29.08.2010 r.
P.s. Pizzy nie próbowałem. Ze względu na pogodę pieczenie trwało do późnego wieczora. Ja nie doczekałem.
Szkoda, ze nie probowales, ciekawa jestem czy ta pizza byla smaczna?
OdpowiedzUsuńNo i tez sie nieraz zastanawiam po co?
Szaleńswo.. :)
OdpowiedzUsuńNie ma sensu chyba zadawać pytań dlaczego.. rozumiem, że mieszkańcy mieli szansę spróbowania jej, czyż tak?
a mi tak strasznie burczy w brzuchu...
Pozdrawiam z mniej szalonego Edinburgha!