środa, 17 lipca 2013

Branford....

.... Marsalis w Krakowie. Ta informacja zelektryzowała wszystkich fanów jazzu w Naszej Ukochanej Konserwie. Branford był już w Krakowie pięć lat temu, ale wczorajszy powrót to zupełnie coś innego. Te pięć lat to jednak szmat czasu i fani już od dawna czekali na taki koncert. Branford jest jednym z sześciu dzieci z rodzeństwa rodziny Marsalisów. Wszyscy są jazzmanami jak ich ojciec Ellis Marsalis. Z jego osobą lub też z którymś z braci po Krakowie szwenda się anegdota jakoby gdy był pierwszy raz w Krakowie spał w Hotelu pod Różą. A że był zmęczony nie poszedł na party zorganizowanego na jego cześć. Następnego dnia stawił się na próbach ale widać było jakby balował cała noc. Gdy ktoś zapytał o co chodzi powiedział że nie przespał całą noc bo jakiś dupek co godzina wygrywał melodię na trąbce na dodatek nie kończąc jej co powodowało jego stres i nie możność zaśnięcia gdyż cały czas myślał o zakończeniu melodii. Gdy mu powiedziano że to taka wieleset lat trwająca tradycja Hejnału Mariackiego w Krakowie muzyk następną noc przespał jak aniołek.  Nie wiem czy prawda ale jak zawsze w kazdej anegdocie garśc prawdy pewnie jest.
A wczoraj Branford wraz ze swoim Branford Marsalis Quartet dał znakomity koncert wprowadzając pełną salę w Kinie Kijów ( blisko 800 osób ) w stan euforii.
I ja tam byłem, muzyki ( którą bardzo, bardzo lubię ) słuchałem a nawet za zezwoleniem artysty fociłem...

Branford Marsalis Quartet w Naszej Ukochanej Konserwie  17.07.2013 r. 

 

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz