... Hrad " takie hasło dało się usłyszeć kiedy to Czesi i Słowacy na jesieni 1989 roku w czasie swojej rewolucji wybrali na swojego prezydenta Vaclava Havla , dysydenta, pisarza, dramaturga. Tymi wyborami przeskoczyli w czasie nas Polaków. Zostaliśmy w tyle ze swoim Jaruzelskim, okrągłym stołem, hasłem " Wasz Prezydent, nasz Premier ", wódką w Magdalence itp. Czesi i Słowacy pokazali nam wtedy że można bez ugadywania się z komunistami przejąc całą władzę. Fakt, mogli to zrobić bo królikiem doświadczalnym była Polska i jej pół przejęcie władzy jeszcze wtedy kiedy system komunistyczny w Europie Wschodniej stał twardo. Polska była tym kamieniem który ruszył cała lawinę. Tym niemniej kiedy to już się stało i Havel trafił na Hrad zostaliśmy w tyle. Mogliśmy tylko zazdrośnie patrzeć na to, jakiego prezydenta wybrali sąsiedzi zza miedzy. A wcale nie miał łatwo. Jego ogromną porażką było podzielenie państwa na Czechów i Słowaków. Chciał być tym który wprowadzi Czechosłowację do Unii. Nie udało się. Jednak Państwo przeprowadził przez trudny etap. Później Czesi jeszcze dwa razy wybierali go na prezydenta.
" Nie chcę ale muszę " to powiedzenie Lecha Wałęsy było jedynym hasłem które tych prezydentów łaczyło. Byli wobec siebie bardzo nieufni. On Vaclav literat intelektualista, On Lech robotnik i rewolucjonista. Łaczyła ich tylko walka w obalanu komunizmu. Kiedy wreszcie po dwóch latach sejm kontraktowy sie rozwiazał i mogliśmy wybrać nowego prezydenta pojawiło sie hasło " Havel na Wawel " Niestety my nie mielismy swojego Havla. A raczej nawet gdyby sie znalazł zostałby natychmiast okrzyknięty prze zdrową tkankę narodu, zdrajcą, Żydem lub cyklistą. Tak już mamy we krwi. Jesli tylko komuś jest lepiej a pochodzi z naszego gminu należy go natychmiast ściągnąć do kotła. Bo co mu bedzie lepiej.
A hasło " Havel na Wawel " ziściło się później. Miałem tę przyjemność fotografowania go w 2007 roku kiedy to właśnie na Wawelu promował swoja książkę.
Bardzo mi szkoda że już go nie ma. Na pewno będzie go brakować w polityce jak i w literaturze.
Vaclav Havel na wawelu 2007 rok
" Nie chcę ale muszę " to powiedzenie Lecha Wałęsy było jedynym hasłem które tych prezydentów łaczyło. Byli wobec siebie bardzo nieufni. On Vaclav literat intelektualista, On Lech robotnik i rewolucjonista. Łaczyła ich tylko walka w obalanu komunizmu. Kiedy wreszcie po dwóch latach sejm kontraktowy sie rozwiazał i mogliśmy wybrać nowego prezydenta pojawiło sie hasło " Havel na Wawel " Niestety my nie mielismy swojego Havla. A raczej nawet gdyby sie znalazł zostałby natychmiast okrzyknięty prze zdrową tkankę narodu, zdrajcą, Żydem lub cyklistą. Tak już mamy we krwi. Jesli tylko komuś jest lepiej a pochodzi z naszego gminu należy go natychmiast ściągnąć do kotła. Bo co mu bedzie lepiej.
A hasło " Havel na Wawel " ziściło się później. Miałem tę przyjemność fotografowania go w 2007 roku kiedy to właśnie na Wawelu promował swoja książkę.
Bardzo mi szkoda że już go nie ma. Na pewno będzie go brakować w polityce jak i w literaturze.
Vaclav Havel na wawelu 2007 rok
Chciałoby się rzec "Havel na... Wawel!!".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jano