... czyli Ernesto Guevara pojawił się w Naszej Ukochanej Konserwie wzbudzając ogólny popłoch i wzburzenie. Znany ten człowiek, walczący komunista już dawno zmienił się w proch ale jego mit jest już nieśmiertelny. Może sobie Buko gadać , wypowiadać do telewizji czy Dzienników, rzucając gromy jasne na tą postać. Czy chce czy nie chce, Che będzie wieczny. I nie ma to żadnego znaczenia jakie miał zapatrywania polityczne. Che jest wszędzie. Na koszulkach, na każdym rogu w formie, malowidła, piktogramu czy w większych formach czyli graffiti. I właśnie pojawił się w naszej Konserwie. Tę hiobowa wiadomość otrzymałem wczorajszego dnia ze stolicy. Mocno mnie zasmuciło że w stolnicy już wiedzą a ja nie. Rozkaz padł : zrobić zdjęcia. Z hasłem i rewolucyjną pieśnią " Avanti popolo, Bandiera rossa, bandiera rossa... " ruszyłem w bój. I dopadłem biedną kioskarkę po dwóch godzinach poszukiwania, kazałem sobie rzeczonego " Che " zapodać na drżącej rączce i sfociłem. Sztuka World Press Photo to to nie jest ale z wypełnionego rozkazu jestem dumny.
A tak na marginesie to historia bardzo dziwnie się układa. Gdyby nie kulka pijanego boliwijskiego sierżanta Mario Terana to dzisiaj Ernesto byłby miliarderem. Wartość jego wizerunku jest po prostu miliardowa. I ciekawe co by Che powiedział gdyby żył.
Che czyli Ernesto Guevara w kioskach Konserwy 14.02.2012 r.
A tak na marginesie to historia bardzo dziwnie się układa. Gdyby nie kulka pijanego boliwijskiego sierżanta Mario Terana to dzisiaj Ernesto byłby miliarderem. Wartość jego wizerunku jest po prostu miliardowa. I ciekawe co by Che powiedział gdyby żył.
Che czyli Ernesto Guevara w kioskach Konserwy 14.02.2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz