Byłem tam, w bramie na Franciszkańskiej 3 pięć lat temu. Fotografowałem, pracowałem ale myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Cały czas na nasłuchu, cały czas pod parą, ale moje myśli zupełnie się nie kleiły. Właściwie cały czas myślałem kiedy i co będzie po. Kiedy Czarek z AP nagle oderwał się od słuchawki i rzucił " przygotujcie się umarł, zaraz będzie komunikat," nie wierzyłem. Pomyślałem że to kolejna wiadomość nie sprawdzona. Niestety tym razem nie. Z pietra Kurii zszedł ksiądz i odczytał komunikat. Najpierw cisza, a później płacz. Pierwszy raz coś takiego przeżyłem. Nigdy przed i nigdy po nie odjęło mi tak mowy. Chłopcy rzucili się do pracy, przecież emocje trzeba robić na gorąco, jakaś ekipa z Japonii czy Korei patrzy na mnie i dziennikarka pyta czemu nie pracuje. Byłem jedyny który stał oparty o ścianę i patrzyłem co się dookoła mnie dzieje. Powiedziałem że nie mogę, że nie chce. Nagrali to. Później mi to pokazali nie wierzyłem ze to ja. Dopiero po kilku minutach mogłem coś zacząć robić.
Dzisiaj też tam pójdę jak co roku. Popatrzeć, posłuchać może coś zrobić.
Ale jak co roku przeprosić że nie zawsze byłem.
Marku, w ciszy nasyciłam wnętrze Twoim światem.. dziękuję!
OdpowiedzUsuńNiechaj nadchodzące Święta będą dla Ciebie chwilami radości i wewnętrznej ciszy.. piękna bez którego świat byłby doprawdy krainą smutku.. Pozdrawiam serdecznie!!