wtorek, 8 maja 2012

Dziwne dni...

.... to taki tytuł filmowy mówiący o dniach przejścia z jednego tysiąclecia w drugie tysiąclecie. Takie dziwne dni przeżywałem przez ostatni tzw. " długi weekend "  Pracę narzuciłem sobie tylko 1 Maja ( niech się święci 1 Maja ) resztę leżałem, piłem, łaziłem po górach znowu leżałem znowu dwa razy piłem, ratowałem ludzkość i koleżankę ( mąż dalej mi wisi pół litra za ratunek, choć on się zastanawia czy dobrze zrobiłem  ) i znowu piłem, raz zostałem bohaterem podłączając pralkę automatyczną wraz z dozorem technicznym. Dozór odebrał wiec piwo . Tyle piwa ile w te dziwne dni wypiłem chyba mi się nie zdarzyło. Na razie kazałem sobie zrobić badania. Na  wszystko. 

A w naszej Ukochanej Konserwie było konserwowo czyli na Błoniach w mleczach...  



... osoby o odmiennym kolorze skóry ( no bo jak mam poprawnie nazwać murzyna ) wylegiwały sie na ławkach..

 
... bardziej konserwowi konserwowicze tradycyjnie wylegli pod Wawelem



... ci jeszcze bardziej konserwowi niż papież wylegli na Planty...


... Ci najbardziej nowocześni na sportowo wylegli na rowery i rolki...



... Ci najnormalniejsi weszli do fortepianu aby się schłodzić...


... jednak były to Dziwne Dni w konserwie bo zobaczyłem pół murzyna...


...palmy i inne dziwolągi wyrosły na Wawelu...




. a balony w te Dni fruwały mi wszędzie, stały na przystanku autobusowym


... szły krok w krok za konserwowiczem...


... fruwały wszędzie...


... i tylko srulce nieodmiennie chowały się w cieniu mostu...



... i tak minęły te Dziwne Dni w Konserwie.  Bez pracy, bez kołaczy, za to z luzem i piwem.

1 komentarz: