.... czyli każdy ma swoje Kilimandżaro albo Kopiec Kościuszki. W sobotę w deszczu wietrze i zimnie ośmiu niepełnosprawnych ruchowo wspięło się ( piszę wspięło bo dla nich to prawdziwa wspinaczka ) wąskimi alejkami na Kopiec Kościuszki. Chcieli tym gestem uświadomić wszystkim którzy są w podobnej sytuacji że mogą robić wszystko. I wszystko jest uzależnione od nich samych. Kierownik i pomysłodawca tego wysiłku Janusz Świtoń chciał swego czasu eutanazji. Od wielu lat był przykuty do łóżka i nie chciało mu się żyć. Wystarczył gest zdrowych ludzi i teraz Janusz sam zachęca jemu podobnych aby walczyli, aby wyszli na zewnątrz. Oczywiście muszą mieć pomoc bo wszystkiego nie zrobią. Ale najtrudniej jest zaakceptować to że trzeba walczyć i trzeba samemu się przekonać że trzeba. Wielka zasługa w sobotniej akcji w działalności Anki Dymnej i jej Fundacji. patrzę na to co robią i powiem że zaskakują mnie pomysłami i ogromnym entuzjazmem wolontariuszy. Chwała im za to. A zdobywcom K 2 kolejnych szczytów do zdobywania.
To nie ból głowy to wiatr włosy Ance rozwiał przed startem...
... Janusz kierownik spogląda na swój szczyt...
... przed walką...
... no i zaczynamy wspinaczkę...
... powoli aczkolwiek systematycznie do góry
... pierwsi na szczycie juz po 20 minutach...
... a kierownik walczy dalej...
... nareszcie wszyscy na K 2
... no i najgorszy czas dla każdego wspinacza... powrót do bazy...
12.05.2012. Każdy ma swoje K 2. Niepełnosprawni zdobywają Kopiec Kościuszki.
Fantastyczna akcja, podziwiam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPęknie zrelacjonowałeś ten wielki czyn ludzi, którzy walczą o swe prawa do godnego i w miarę pełnego życia .
OdpowiedzUsuń