poniedziałek, 15 października 2012

Bractwo Bang Bang...

.... książka która w naszym kręgu zawodowym wzbudziła ogromne zainteresowanie a wizyta jednego z autorów książki Grega Marinovicha  była pewnym powiedziałbym hitem w naszym grajdole fotoreporterskim. Historia czterech chłopaków którzy w latach 1990 - 1994 fotografowali najgorszy moment w historii swojego kraju RPA , transformację polityczną, kulturową i społeczną. Emocje , antagonizmy jakie wtedy wybuchły, choć spodziewane, to zaskoczyły wszystkich. Na świecie media były dokładnie zupełnie w innej stronie. Europa się zmieniała, trwały zmiany ustrojowe w każdym z państw socjalistycznych, Ameryka właśnie była zaangażowana w konflikt z Saddamem, RPA była sama. Wszelkie agencje zachodnie korzystały ze swoich kontaktów na miejscu i nie przysyłały swoich fotoreporterów czy dziennikarzy. Mieli inne problemy i newsy. I dopiero działalność tej czwórki , ich zdjęcia z morderstw poszczególnych ugrupowań, walk w slamsach Afrykanów wzbudziły zainteresowanie zachodnich mediów. Ciekawiło mnie jak dwójka pozostałych przy życiu fotoreporterów opisze to co przeżyła.
Pierwszy i chyba najważniejszy wybór przy pisaniu tej książki to narracja. Pisze jeden z bohaterów tych wydarzeń Greg Marinowich. Dzieki temu nie mamy zamazanego obrazu wspomnieniami innych które mogły by w sposób zdecydowanie przeszkadzać.
Pierwsze zaskoczenie dla mnie, to otwarcie powiedzenie przez autorów że sami korzystali z dobrodziejstw apartheidu. Byli urodzeni w tym państwie dla nich to że czarna kobieta sprząta dom, czarny mężczyzna dogląda ogrodu a oni żyją w białych dzielnicach wracają z pracy do swych białych bogatych domów, wszytko to uważali za normę. Oczywiście z wiekiem czuli podskórnie że coś jest nie tak, coś w tym państwie nie działa. Jednak otoczenie białych w tamtym czasie bardzo wolno się zmieniało. Jak pisał Greg jego poglądy zaczynały się krystalizować wraz z tym co zobaczył juz jako w miarę dorosły człowiek. Książka zaczyna się od wspomnień Grega ze swojego dzieciństwa i lat szkolnych. To pozwalało czytelnikowi wejść niejako w głąb problemu który z odległości zarówno tej geograficznej jak i kulturowej wydawał się kompletnie inny.  Po wielu latach od czasu wydarzeń oraz informacji opowieści mieliśmy ( każdy z nas ) jakiś pogląd na historie Bang Bang Paparazzi jak nazwało działalność czwórki fotoreporterów jeden z ichniejszych tabloidów. Nie byli z tego zadowoleni  a nawet wściekli. Dlatego pojawiła się ta nazwa  Bang Bang Club. Greg i Joao,  bo drugim autorem jest jego żyjący kolega który razem z nim fotografował w tamtych latach, bardzo dokładnie opisują historie ich pracy w poszczególnych najważniejszych momentach ich działalności. Ich opis jest tak drobiazgowy że czasami ma się wrażenie że tam się po prostu się jest albo było. Ja czytając poszczególne historie ich pracy musiałem weryfikować opinie na ten temat znając ich historię z  prasy. Krwawe opisy  morderstw ich obawy, strach, stres a potem wyrzuty jakie miało się biorąc w tym udział a nie mogąc zapobiec dla nich wszystkich był niewypowiedzianym cierpieniem. Ale że tak będzie do nich docierało powoli.. Fotografowanie " z bliska " było dla nich jak opium. W domu były wyrzuty i nocne zmory w dzień wsiadali w samochody i jechali fotografować.
Książkę czyta się znakomicie. jest napisana bardzo dobrym językiem jak ja to mówię " dla ludzi " bez zbędnego moralizowania i zbędnych opisów. Nie wiem czy zasługa to Wojtka Jagielskiego i jego przekładu czy bardzo dobrego warsztatu Grega.
W swoim tekście zamieszczonym w książce Wojtek Jagielski przytacza wypowiedź jednego z najbardziej znanych fotoreporterów wojennych Petera Andrewsa na temat : Czy warto było ? Otóż Peter biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, biorąc pod uwagę  koszty życia rodzinnego stresów, chorób twierdzi że jednak warto. Książka absolutnie na to pytanie odpowiada : Nie warto !  Słuchałem wypowiedzi Grega który po krakowskiej premierze książki miał długi wywiad w radiowej Trójce. I tam padło pytanie wprost : Czy warto Było ! I Greg potwierdził to co ja  wyczytałem w tej książce Nie warto ! Ale to tylko pytanie wprost. Natomiast czy zrobili by to samo padła odpowiedz  : Pewnie Tak ! Bo przecież nie znaliśmy wtedy tego co za sobą niesie praca w tak ekstremalnych warunkach I nie wiedzieliśmy że ta praca pociągnie za sobą śmierć naszych przyjaciół !

Greg Marinovich, Joao Silva " Bractwo Bang Bang " w przekładzie Wojtka Jagielskiego. Wydawnistwo SQN



 Greg Marinovich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz