poniedziałek, 8 marca 2010

Manifa nie Manifa

Wczoraj kolejna już szósta Krakowska Manifa.  I właściwie na tym można by zakończyć. Może nie ma już takiej siły walki a może nikogo to już nie obchodzi. Tak czy siak te kilkadziesiąt osób które usiłowały wykrzyczeć hasła feministyczne i kilkanaście które wykrzykiwały hasła narodowościowe wypadły dość żałośnie widząc zaangażowanie w innych miastach w Polsce i Europie.  Odnotować należy jak zwykle doskonałe zgranie bębniarzy i bębniarek po stronie feministek, udział nowej gwiazdy SLD Bartosza Arłukowicza, dramatyczny spadek udziału narodowców ( co może i dobrze ) oraz niezwykłe oszczędności policji jeśli chodzi o taką imprezę ( nie było ani jednej " suki " same piękne samochody osobowe ) I tylko tyle zauważyłem nowego w kolejnej manifie. Wszystkie hasła już słyszałem wcześniej, nie odnotowałem nic nowego. Ale może to i dobrze, po prostu normalniejemy.   

 

  

  

  

  

  

  

 


1 komentarz: