piątek, 16 lipca 2010

Andreas

Andreas Feininger fotograf, fotoreporter człowiek w naszym fachu - legenda. Dla wielu w okresie jego życia - guru. Człowiek który w latach czterdziestych i pięćdziesiątych dla gazety " Life " robił takie rzeczy i w taki sposób, o których dzisiaj możemy tylko pomarzyć. I nawet nie chodzi o to że sfotografował miasto którego już nie ma. Chodzi o styl gazet, prasy,  który już nigdy nie powróci. Na jego wystawie w Międzynarodowym Centrum Kultury zwróćcie uwagę na gabloty ze starymi numerami " Life "  Takich gazet już nie ma. Nie ma też takich ludzi którzy by tak edytowali prasę. Oczywiście nie chce tutaj rzępolić jako to dobrze było kiedyś a jak źle dzisiaj. Na tej wystawie widać gołym okiem że najlepsze są proste rozwiązania. Te najprostsze. Jak się robi okładkę to ": nie zdejmuje się majtek przez głowę "  tylko robi się portret. Jak się fotografuje architekturę to pokazuje się ją prosto taka jaka jest, a nie pokrzywione pokraki które tak często widzimy dzisiaj i często takie pokraki musimy robić, bo tego wymaga edycja. A jak już wydarzenia to musi się coś dziać, najlepiej żeby się lała krew ludzie uciekali i nie ma mowy o martwych polach. Andreas wszystko co robił to jakby odwrotność tego co dzisiaj widzimy w fotografii. On spokojnie i systematycznie podchodził do tego co robi. Na wystawie jest mapa na której zaznaczał miejsce w którym robił dane zdjęcie i w którą stronę był ustawiony. Ciekawe czy znalazł by się ktoś dzisiaj  który byłby w stanie coś takiego archiwizować.  I mimo spokoju w zdjęciach,  jest w nim ogromny ładunek emocji związany z miastem. Jego zdjęcie  " Manhattan w porze lunchu "  jest niezwykłe i chyba jedno z niewielu które dzisiaj można by powtórzyć. W tej materii pewnie w tym molochu się nic nie zmieniło. Ale bardzo niewiele jest takich zdjęć. Generalnie to już historia. Są na wystawie jego fantastyczne autoportrety, niewiele zaś jego zdjęć eksperymentalnych. Za to jedno " Start helikoptera " po prostu genialne. To dzisiaj chyba z racji technicznych było by nie do powtórzenia. Za szybko kręcą się wirniki. Jego zdjęcia to skarbnica wiedzy dla fotoreportera. Jego pomysły były później i pewnie będą wykorzystywane wielokrotnie przez innych. Jak następnym razem któryś z kolegów  będzie chciał robić portret z lupa i negatywem niech wie że pomysł ma 70 lat i nazywa się Andreas Feininger.

" Andreas Feininger - Nowy York, Lata Czterdzieste " - znakomita wystawa w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

Droga 66

Śniadanie w Central Parku


Piesi na Moście Brooklinskim

        
Cmentarz żydowski w Queens 
                                                

Budowa wieżowca











                                                 
Autoportrety
 



Start helikoptera
 
 

3 komentarze:

  1. Powiedziałam Piotrowi... Napalił się. Idziemy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bobe
    Koniecznie niech Piotrek trochę poszpera o facecie. Będzie zaskoczony. Na wystawie jest tylko niewielka cząstka tego co robił. A robił zdjęcia prawie 65 lat bo zmarł jako 93 latek a ostatnie 10 lat poświecił na zarchiwizowanie tego co robił. Jego zdjęcia służą teraz za rewelacyjne postery które wiszą w każdym nowobogackim biurze. Oczywiście przerasowane, prze cyfrowane i pr4zeostrzone. Sam widziałem " Start helikoptera " w wielkości metr na metr. Ale to oczywiście nie miało nic wspólnego z oryginałem.
    Dzieki za wpios i idźcie koniecznie !!!
    maro

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam, nie slyszalam, ale swietne zdjecia! Dzieki za ten post, juz wiem wiecej...

    OdpowiedzUsuń