W ostatnich tygodniach pojawił się. Pisałem o nim już kilka miesięcy temu. Film - historia czterech chłopaków z RPA którzy z poczatku lat dziewięćdziesiątych zadziwili świat swoimi śmiałymi zdjęciami. W pewnym momencie to ich zdjęcia zdobywały wszystkie najważniejsze nagrody fotograficzne. Byłem bardzo ciekaw jak historię tą widzą sami bohaterowie tamtych dni. Bo dwóch z nich żyje i może opowiadać. Film zrobiony jest na podstawie książki Grega Marinowitcha i Jao Silva " The Bang Bang Club " Książki nie znam bo nie dotarła do Polski a zdobycie jej na rynku jest prawie niemożliwe ( ukazała się na poczatku 2000 roku ) Film podobno jest bardzo wiernym odtworzeniem historii fotoreporterów z dziennika " Star " Mówię podobno bo z filmu nie można dowiedzieć się nic nowego czego byśmy nie znali. Oczywiście dla kogoś kto nie zna historii Bang Bang Club może to być absolutna nowością. Ja jednak czekałem na coś co by mnie zaskoczyło a czego nie wiem. Tu jednak przedstawiono wszystkie te fakty które doskonale znamy. Historia zaczyna się od sytuacji zapoznania młodziutkiego fotoreportera Grega Marinovicha z starszymi kolegami z dziennika Star którzy fotografują upadek apartheidu w RPA. To Jao Silva, Ken Oosterbroek i Kevin Carter. Ken trochę bufonowaty i szef fotoreporterów, Kev odjechany neurotyczny typ, Jao absolutny profesjonalista chyba najtwardziej chodzący po ziemi. I tych czterech facetów i tylko tych czterech facetów od strony fotograficznej obsługują wydarzenie na które świat nie chciał patrzeć. Bo świat patrzył wtedy na Europę. Na walący się komunizm na pucz w Rosji i świat uważał że tam dzieje się najwięcej. No i świat przespał. Dopiero zdjęcia Grega, płonącego maczetowanego człowieka, potem zdjęcia Kena Oosterbroeka i Kev Cartera zrobiły swoje. Całe tabuny fotoreporterów zjechało do RPA. Ale było za późno. Te najlepsze prace należały do Bang Bang Clubu. Tak ich nazywano. W filmie pokazano nawet jak inni fotoreporterzy usiłowali " zapisać " się do klubu. Klubu którego tak naprawdę nie było. Było tylko czterech facetów którzy narażając swoje życie ( teraz można pytać czy było warto ) pokazywali światu jak wygląda RPA z poczatku lat 90 - tych w dobie upadku apartheidu. W filmie poruszane są dramaty wyborów fotoreporterów kiedy robią zdjęcia a nie mogą pomóc palącej się osobie czy dosłownie szlachtowanej maczetami. Jedyne co mogą zrobić to zdjęcia. I to robią nie zważając na problemy jakie pociąga ta praca. Myślę że tak do końca ci młodzi ludzie nie zdawali sobie sprawy jakie piętno wywrze na ich osobowościach ich praca. Odreagowywali rożnie. Seks, dragi & rockendroll. Ale pytania pozostawały. Nie dawały o sobie zapomnieć do ostatnich dni życia dwójki z nich. Ken ginie zastrzelony w zupełnie niepotrzebnej strzelaninie, Kev umiera od własnej reki nie mogąc pogodzić się z tym co robił, z tym jakie pretensje ma do niego świat z tym że nie może już zrobić lepszego zdjęcia od sępa czatującego na głodne dziecko, ze śmiercią przyjaciela. Dwie sceny zrobiły na mnie ogromne wrażenie. To scena walki dwóch zwaśnionych stron a pomiędzy nimi czterech fotoreporterów robiących zdjęcia. Scena fotografowana z góry daje wrażenie niesamowite. I druga opuszczonego Keva który nie mogąc poradzić sobie z sobą dusi się w spalinach mówiąc że idzie do przyjaciela i ma nadzieje na znalezienie go.
Myślę że film jest absolutnie godny obejrzenia. To że ja byłem troszkę zawiedziony nic nie znaczy. Historię chłopaków znam i po prostu nic mnie nie zaskoczyło. Ale dla kogoś który z tymi facetami spotyka się pierwszy raz będzie przeżyciem niemałym. Powiem tylko jeszcze że zarówno scenarzyści jak i reżyser zadbali o fotoreporterów w najdrobniejszych szczegółach. Mówię o sprzęcie, torbach DOMKE i zaklejaniu na aparatach miejsc narażonych na wytarcie. Nawet zdobywcy Pulitzera i World Press Photo brali pod uwagę odsprzedanie sprzętu.
Dobry Film. Absolutnie polecam szczególnie młodym chcącym " zapisać " się do Bang Bang Clubu !
The Bang Bang Club reż. Steven Silver
Bohaterowie w filmie i za życia ...
Greg Marinowitch...
Jao Silva...
Ken Oosterbroek....
Kevin Carter...
Myślę że film jest absolutnie godny obejrzenia. To że ja byłem troszkę zawiedziony nic nie znaczy. Historię chłopaków znam i po prostu nic mnie nie zaskoczyło. Ale dla kogoś który z tymi facetami spotyka się pierwszy raz będzie przeżyciem niemałym. Powiem tylko jeszcze że zarówno scenarzyści jak i reżyser zadbali o fotoreporterów w najdrobniejszych szczegółach. Mówię o sprzęcie, torbach DOMKE i zaklejaniu na aparatach miejsc narażonych na wytarcie. Nawet zdobywcy Pulitzera i World Press Photo brali pod uwagę odsprzedanie sprzętu.
Dobry Film. Absolutnie polecam szczególnie młodym chcącym " zapisać " się do Bang Bang Clubu !
The Bang Bang Club reż. Steven Silver
Bohaterowie w filmie i za życia ...
Greg Marinowitch...
Jao Silva...
Ken Oosterbroek....
Kevin Carter...
Chłopcy z Bang Bang Clubu...
grają to gdzieś w Krakowie ? :)
OdpowiedzUsuńNie graja w ogóle w Polsce i nie sadze aby do tego doszło Może w jakiś kinach studyjnych
OdpowiedzUsuń