sobota, 15 maja 2010

Mar-szyk

To miał być Marsz wyszedł Mar-szyk. Miał być równości i pewnie hasłami był ale oczami postronnego widza można by powiedzieć ze coś tu nie gra. Z jednej strony kilkaset ludzi z drugiej kilkudziesięciu chłopaków z  hasłami  narodowo katolickimi. Już nawet nie kibole. A pośrodku cała armia. Psy, policja, straż, pały,gaz, strzelby i pistolety. Na kogo i po co ta cała siła ? Dzisiaj już nie wiem. Kiedyś było to konieczne bo radykalne ugrupowania rzeczywiście były groźne. Dzisiaj nie potrzeba już tak zmasowanych sił. Hasła pod ochroną pały są równie złe jak  machanie bezsensowne różańcami. Z roku na rok Marsz Tolerancji się zmieniał. Z czasem zarówno jedna strona odpuszczała ( marsz pod oknem papieskim ) jak i druga ( podporządkowanie się decyzjom o  manifestacji a nie marszu ). Oczywiście policja jest bo zawsze znajda się ci do obrzucania jajami, i zawsze jest jakaś grupa krewkich  chętnych do bitki z różańcem w reku. Pisze o tym różańcu bo w dzisiejszym marszu ( a właściwie w kontr marszu ) wzięła udział  grupa młodych facetów, która pod solidnym krzyżem wraz z jakimś młodym księdzem wymachiwała różańcami w kierunku marszu. Przyznam że byłem strasznie wnerwiony. Zarówno księdzem jak i różańcami. Krzyż i różaniec nie nalezą do oręża bojowego. A młodzieńcy ci, chyba nie za bardzo rozumieli po co jest różaniec, a na pewno nie wiedzą nic o krzyżu, który trzymali w ręku. Dziwne to, bo obok stał ksiądz chyba ich jakiś opiekun. Wydaje mi się że zachowanie jego podopiecznych fatalnie świadczy o jego zdolnościach  ekumenicznych. Jako grzeszny katolik czułem się tam fatalnie.
Widząc to co się działo dzisiaj na tym marszu jedno było pocieszające. Z roku na rok jest z obydwu stron coraz mniej ludzi. I to chwała Bogu. Może wreszcie zrozumieją że Marsz i ulica nie jest dobrą drogą do upowszechniania swoich poglądów ( myślę że o wiele lepszy jest festiwal który uczestnicy marszu organizują w maju ). To jedyny lek na to aby wszelkie narodowe hasła ( w tym złym znaczeniu ) pozostały tam gdzie siedzą przez cały rok. Czyli w mózgach narodowców. 
A ja jestem w stanie przeboleć jeden z barwniejszych, coraz bardziej nudnych, tematów fotograficznych
No bo ile razy można robić to samo ?

Marsz Równości ( po raz pierwszy tak się nazywał ) przeszedł w sile około 400 osób ( dane policji ) a towarzyszyło im kilkudziesięciu ( może z 50 ) przeciwników. Strat nie było oprócz rozbitych ze dwadzieścia jaj i jednego zatrzymanego.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz