Bieszczady zawsze budzą we mnie wspomnienia swoich nastoletnich lat. To góry które jako pierwsze rozwinęły u mnie jakaś więź i miłość do turystyki, wyrypy i łazikowania górskiego. Ale nie tylko. Przez całe lata hodowałem w swojej łepetynie jakąś komórkę pt. Bieszczady która otwierała się kiedy tylko gdzieś słyszałem tą nazwę. A jak jestem tam to potem przez wiele tygodni ta komórka jest otwarta i cały czas myślę o tych górach. Ostatni tam pobyt otworzył komórkę i urodził się pomysł na przypomnienie sobie filmów o Bieszczadach. Nie było ich wiele w historii polskiej kinematografii. Częściej Bieszczady brały udział w filmie jako tło do rożnych innych przedsięwzięć filmowych. Ale jednak kilka tytułów i to znacznych w polskim filmie było.
Te filmy rodziły się falami. Wpływ miała oczywiście polityka. Ten pierwszy okres kiedy zaczęły powstawać te filmy to koniec lat pięćdziesiątych początek sześćdziesiątych.
Baza ludzi umarłych - film kultowy. Według mnie najlepszy film o Bieszczadach o ludziach żyjących w tamtym okresie w tych górach ale też film niosący bardzo dużo uniwersalnych prawd o życiu. Historia kierowców wożących w trudnym okresie lat pięćdziesiątych drzewo z lasu napisana przez Marka Hłaskę, przeniesiona na ekran przez Czesława Petelskiego miała problemy z ówczesną cenzura. Tytuł proponowany przez Hłaskę " Głupcy wierzą w poranek " była nie do przełknięcia. Następne tytuły " Następny do piachu " i " Następny do raju " również nie trafiły do dysydentów. Stanęło na " Bazie..." Ale dla Hłaski tak naprawdę nie do przełknięcia było zakończenie filmu. Nie chciał firmować swoim nazwiskiem tego zakończenia. Zażądał wycofania swojego nazwiska z czołówki. I tak tez się stało. Wiele lat później ten film zmusił mnie do czytania Hłaski. Tak też pozostało do dzisiaj. Uważam pisarstwo Hłaski za jedno z najlepszych w ostatnich kilkudziesięciu latach w Polsce. A film mimo upływu lat wcale się nie zestarzał. Dalej czaruje swoimi zdjęciami oglądających pierwszy raz dalej trzyma w napięciu. Krytyka okrzyknęła ten film polską " Ceną strachu " No może.
Chudy i inni jeśli się nie mylę jedyny film traktujący o budowie zapory w Solinie. Kiedyś takie filmy nazywano " produkcyjniak " Historia ludzi z całej Polski ( ślązak, góral, warszawiak, partyjniak ) biorący udział w jednym z największych przedsięwzięć budowlanych w PRL. Dużo tu przeszmuglowanej polityki, propagandy. A jednak film broni się na pewno obsadą : Pieczka, Pietruski, Stoor Gołas, Marian Kociniak. W filmie występuje również, co było dla niego jednak rzadkością Wiesław Dymny. Jego również był scenariusz i dialogi. Film broni się świetną reżyserią Henryka Kluby i znakomitymi, niespotykanymi do tej pory zdjęciami znanego z tamtego okresu Wiesława Zdorta. W filmie , co jest jego atutem wykorzystano muzykę Wojciecha Kilara z przepiękną wokalizą uwaga !! ... Zdzisławy Sośnickiej. Ale gwarantuję że jak będziecie oglądać film a raczej słuchać tej wokalizy będziecie bardzo zaskoczeni.
Ogniomistrz Kaleń przyznaję, film który był bardzo krytykowany za swoje przesłanie. Jak wiadomo Bieszczady były po wojnie teatrem właściwie wojny domowej. Ludowe Wojsko Polskie, oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, oddziały WiN, ten cały kocioł zrobił swoje. Zastraszona ludność miejscowa przechodziła straszne rzeczy od każdej ze stron konfliktu. Na zakończenie kontrowersyjna Akcja Wisła w konsekwencji której wyludniono Bieszczady. Do dzisiaj pamiętam opowieści o tamtym okresie Babki z Czekaju ( jak ja nazywaliśmy ) która opowiadała mi jak rano przychodził Stiach z sotnią, w południe oddział KBW z Baligrodu, a wieczorem oddział WiN. Sytuacja ta, prawdziwa znalazła swój historyczny udział w " Łunach w Bieszczadach " niezwykle kontrowersyjnej ale jednocześnie bardzo poczytnej i jedynej do tej pory powieści o tamtych czasach , książce Jana Gerharda. Na kanwie wątków tej książki powstał film w którym główną rolę jakby napisaną dla niego, zagrał Wiesław Gołas. Uważam że film zdecydowanie bardziej broni się przed krytyką, niż książka. Oczywiście że również w filmie przekaz jest prosty kto tu jest dobry a kto zły, lecz zakończenie filmu gdzie bohater po ucieczce z niewoli ukraińskiej ginie w cerkwi zasłaniając przed kulami polskich żołnierzy ukraińskie dziecko, jest bardzo wymowne. Jednocześnie krytyka jakby o tym zapomniała. Film był jednym z niewielu traktującym o powojennych losach Bieszczad. Dla mnie ten film ukazuje więcej rzeczywistej prawdy o tamtych czasach niż propagandy komunistycznej.
Rancho Texas film o którym mógłbym napisać bardzo słaby. I to w każdym punkcie. Zaczynając od scenariusza ( Józef Hen ) , poprzez reżyserię ( Wadim Berestowski ) a na zdjęciach ( Roimuald Kropat ) kończąc. Film powstał w 1959 roku i jest pierwszym filmem którego nurt krytyka później nazywała mianem " esternu " No bo przecież nie był to klasyczny western tylko polski odpowiednik. A Bieszczady do tego nurtu nadawały się wspaniale. Nawet była scena wjazdu Bogusza Bilewskiego ( bez brody i szczuplutkiego ) na koniu do wiejskiego baru. Ale nie to było historycznym momentem tego filmu. Jak opisują historycy filmu właśnie w Ranchu po raz pierwszy w kinematografii polskiej pojawiła się naga kobieta. W całości. Bo poprzednie dziewczyny w innych filmach były w toples. A tu cała naga. Ale żeby nie było za dobrze to było to odbicie w wodzie które główny bohater po dokładnym obejrzeniu wzburzył wrzuconym do wody kamieniem. Aktorka która zdecydowała się na ten niewątpliwie historyczny gest była nieżyjąca już Wanda Koczewska.
I tak przechodzi się do historii.
Plenery do tego filmu nagrywano we wsi Tworylne nad Sanem i w Lesku.
Wanda Koczewska w odbiciu wodnym...
... a tu juz w ubraniu.
Plakat filmu Rancho Texas
Wilcze Echa to kolejny polski " estern " Tym razem nagrywany z końcem lat 60 na terenach Beskidu Niskiego ( Jar Wisłoka) jeden z popularniejszych filmów rozrywkowych tamtego okresu. Bruno O Ya z głosem Bogusza Bilewskiego i walka z nieuczciwymi milicjantami. O to było dobre - z nieuczciwymi milicjantami. W trzydzieści lat po wydarzeniach można już było nagrywać filmy z nieuczciwymi milicjantami którzy okazali się zwykłymi bandziorami.
Opowieści Bieszczadzkie Jerzego Janickiego to chyba najbardziej znane filmy o Bieszczadach i ludziach tam żyjących. To że te filmy do dzisiaj są pokazywane jest zasługa znakomitych tekstów Janickiego. Hasło z główną rola Wirgiliusza Grynia - historia wozaka który śmiertelnie ranny na łóżku szpitalnym nie chce wyjawić hasła do konta bankowego na którym zgromadzony jest jego ogromny majątek - to chyba najlepsza z tych opowieści. Były jeszcze Wolna Sobota z popisem aktorskim Wojciecha Siemiona, Kino Objazdowe z Dorotą Kamińską i Andrzejem Pieczyńskim, świetny Wesołych Świąt z Krzysztofem Majchrzakiem jako Ruina i Januszem Kłosińskim jako Wibracyjnym.
Te opowieści o ludziach z Bieszczad są według mnie najlepszymi filmami o tej tematyce.
Od czasu nagrania pierwszego z tych filmów opłynęło ponad 50 lat. Nagrano jeszcze kilka filmów o których tylko wspomnę tytuły " Wszyscy i nikt " " Milion za Laurę " czy " Enduro Bojz " Oprócz tego pierwszego wszystkie inne Bieszczady traktowały tylko jako piękny plener do zdjęć. Mówiąc prawdę to uważam ze Bieszczady w filmie to trochę stracona szansa przynajmniej na razie. Piękne plenery fantastyczna historia. Tylko jakby materiałów do filmów brak. No ale jeśli o Bieszczadach w ciągu tylu lat doliczyliśmy się tylko jednej powieści i paru opowiadań to właściwie nie ma się co dziwić.
Maro
Post pisałem z myślą o tym że znajdą się wśród Was tacy sami maniacy filmowi jak ja i może coś ominąłem. To napiszcie koniecznie.
Dodałbym na pewno Siekierezadę. Z nowszych na pewno też Enduro-Boyz. No i w Bieszczadach kręcono też Pana Wołodyjowskiego oraz Bandytę, ale to raczej gory grały inne pejzaże:):) Pzdr
OdpowiedzUsuńWitaj Szafot Dzieki za wpis
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Siekierezadę to głosy są podzielone. Niektórzy sadza że akcja dzieje się w Bieszczadach ale prawda jest taka ze w filmie z tego co wiem ani razu nie było powiedziane o Bieszczadach ( no chyba ze coś ominąłem ) Sam Stachura niewiele wspólnego miał z Bieszczadami. Pisał o swoich Kujawach. Ale cześć opinii rzeczywiste mówi o Bieszczadach w Siekierezadzie i niech tak pozostanie.
A Bieszczady grały w kilku8 filmach jako tło m. innymi tam był palony Raszków w Panu Wołodyjowskim.
Pozdrawiam
maro
Dodałbym jeszcze film "Gnoje" z 1995
OdpowiedzUsuńGnoje to o Beskidzie Niskim. Wg mnie niedobry film, ale ma swoich zwolenników. Ma swój klimat ...dekadencki, no i gra sam Stasiuk! :)
OdpowiedzUsuńO niebo lepsze (też Beskid Niski) jest "Wino truskawkowe" - po "Bazie ludzi umarłych" - drugi kultowy film o tych górach.
Siekierezada to zdecydowanie Puszcza Białowieska, kolejka jest stamtąd i krajobraz i opowieść... (wschodnia babcia Oleńka, jej akcent i wiele innych drobiazgów).
Ciekawostką jest film z Robertem WIĘCKIEWICZEM w roli głównej (ducha zresztą) pt. Bieszczadzki Park Narodowy z 2005 roku. To dokumentalny film, ale nie do końca :) Wg mnie jedyna zła rola Więckiewicza :)
No i genialny zupełnie film "Wypalony" Anny Więckowskiej z 2007 roku!
Aha, i o Beskidzie niskim równie genialny "W Nowicy na końcu świata" Nataszy Ziółkowskiej-Kurczuk (2009)
Ze starych: "Wszyscy i nikt" (1977) - reż. Nałęckiego wg scenariusza Przymanowskiego - dobra obsada, kłamstwa historyczne
"Był taki czas" (1977) - paradokumentalny o Karolu Świerczewskim
ten post funkcjonuje od ponad dwóch lat. Do dzisiaj czytało, wchodziło na niego, oglądało grubo ponad dwa tysiące razy. Kochamy filmy. !!! Ale ten ostatni wpis zadecydował że będę musiał poszukać i napisać coś nowego na temat Bieszczad w filmie ale już tym powiedzmy filmie
OdpowiedzUsuńostatnich 20 lat. Postaram się jak najszybciej ale nie obiecuje tak od razu. Pozdrawiam i dziękuje wszystkim którzy tu wchodzą !