" Ja wiedziałem ze tak będzie, ja wiedziałem... " mógłbym powiedzieć za Grzesiem Halamą widząc Kładkę Bernatka. Wiadomym było że od otwarcie będzie atrakcją dla ludzi. Co prawda przejechano się po niej we wszystkich możliwych publikatorach a to że gruba rura, a to że paskudna, a to że za ciężka, a to Podgórze albo Kazimierz przez nią zginie ( to ostatnie mówią ci w zaleznosci gdzie mieszkają ) A ja wiedziałem ze kładka będzie jeszcze nie jeden raz bohaterem prasy. No i nie omyliłem się. Tuz po otwarciu kładka stała się nową świecką tradycją. Nowa u nas w mieście, bo w świecie już takie miejsca istnieją od wielu lat. Mówię o miejscu dla zakochanych, a w naszym mieście kładce zakochanych. Przychodzą i pozostawiają po sobie ślad w postaci kłódki miłości. Przychodzą zakochani on i ona, może być maż i zona, chłopak i dziewczyna, kochanka z kochankiem ( opcjonalnie inne krzyżówki też możliwe ) stają na kładce, długi namiętny pocałunek po czym przypięcie kłódki do balustrady i drugi namiętny pocałunek a potem kluczyki sruuuu w fale wiślane i już związek zamknięty w kłódce na moście. Po roku można sprawdzić czy dalej zamknięta, jeśli jej nie ma, to nie oznacza że związek się rozwiązał, tylko że służby porządkowe w naszym mieście istnieją i żyją. Bo pewnie w takim tempie po pół roku będę pisał o sprzątaniu kłódek z kładki bo grozi zawaleniu. Ostatecznie taka kłódka trochę waży a przyrost szczęścia zakochanych na kładce jest olbrzymi. W miesiąc po otwarciu kładki jest ich dziesiątki. To nic w porównaniu do na przykład węgierskiego Peczu gdzie jest ich tysiące no ale tam zakochani już od dziesiątków lat przypinają się do parkanu.
A wiec zakochani na kładke a Słuzby niech czekaja w pogotowiu.
Kłódki miłości na kładce ojca Bernatka 24.10.2010.
Tak to wyglada w Peczu...
A tak wygląda to na naszej kładce...
Wojtuś, Agatka i... kłódka Bernatka.
OdpowiedzUsuńAni kładka, ani kłódka (-i) nie przypadły nam do gustu... ale dzisiejszy spacer z Kazimierza Starowiślną do Podgórza i z Podgórza Mostową na Kazimierz owszem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW Olsztynie, też istnieje taka tradycja. Na mostku koło zamku, jest trochę przypiętych "kłódek miłosnych".
OdpowiedzUsuńW czeskiej Pradze, przy "murze Lenona" tak samo.
Pozdrawiam
a jak się zgubi kluczyk?
OdpowiedzUsuńKluczyk wrzuca się do Wisły.
UsuńDroga Mota. Kluczyka się nie gubi. Kluczyk wyrzuca się w fale wiślane a związek jest zamknięty na wieki. To zamkniecie można interpretować na rożny sposób. Chodzi o to aby takiego związku już przypadkiem nie otwierać. Klamka a raczej kluczyk zapadła. jesteśmy razem na wieki wieków Howg ! A jak się kłódkę odpiłuje to się zapina nowa.
OdpowiedzUsuńDzieki za wpisy
Pozdrawiam
maro