poniedziałek, 14 lutego 2011

Ula

Nie znałem jej. Nigdy nie spotkaliśmy się na obsłudze. Ale to może tylko moja starcza skleroza. Może po prostu nie pamiętam. Ale była fotoreporterką a wiec moją koleżanką w tej samej biedzie. Niestety już jej nie ma. Wyszła z domu, nic nie powiedziała i zaginęła. U młodych juz tak jest. Moi tez wychodzili i nic nie mówili gdzie idą. Ale zawsze wracali. Ula z niewiadomych przyczyn nie wróciła. Po trzech miesiącach tylko dzięki uporowi jej ojcu i rodzinie, TOPR znajduje jej zwłoki w potoku w pobliżu bardzo uczęszczanego szlaku. I tu rozpoczyna się dramat drugi równie wielki jak jej śmierć. Okazuje się że można było Ulę znaleźć dużo wcześniej. Co prawda pewnie już byśmy jej nie pomogli ale zapewne w ustaleniu co się stało pewnie by to pomogło. A tymczasem znaleziony plecak Uli nie wzbudza zainteresowania dyżurnego ratownika TOPR bo jak się tłumaczył miał za dużo pracy aby się nad tym zastanawiać. Więc sprawdził tylko czy jest w bazie TOPRU poszukiwana, ale tam jej nie było. A nie było bo Policja pewnie tez z powodu natłoku nie podała tego do bazy poszukiwana. Po miesiącu tata Uli wieszając plakat w schronisku w Pięciu Stawach z prośbą o pomoc w jej poszukiwaniu informowany jest przez pracowników że plecak został znaleziony juz miesiąc temu. Po kolejnym miesiącu znajdują Ulę w potoku. Co się stało nikt nie wie. Nikt nie wie skąd się tam wzięła. Wychodziła z domu i nie planowała wycieczki w Tatry choć ojciec od razu podejrzewał ze tam wyjechała. Teraz zaczyna się akt trzeci dramatu. Akt nic nie robienia. Śledztwo pod nadzorem prokuratury obejmuje zakopiańska policja. Był październik. mamy połowę lutego. I dowiadujemy się że dzielni szeryfowie z Zakopanego nie zrobili literalnie nic aby wyjaśnić tą sprawę. Nawet nie sprawdzili telefonu Uli który został odnaleziony, bo nie mieli odpowiedniej ładowarki. Nie przesłuchali nikogo nie interesowali się tym. Całą sprawą interesował się tylko ojciec. Sprawa nie interesował się też prokurator który teraz grzmi i żąda. Beznadzieja !  Liczmy tylko na siebie a już na pewno nie na zakopiańską policję, która nie ma ładowarki wiec nie robi nic. Ładowarkę dostarcza im ojciec Uli. Czytając tą informację  przypomniałem sobie jak za PRL - u w zakopiańskiej policji składałem doniesienie o skradzeniu plecaka ze sprzętem. Składałem 5 godzin bo takie tempo miał milicjant piszący na maszynie. No cóż.  Nie od dziś wiadomo że zakopiańska policja nadaje się tylko do łapania pijanego gazdy na rowerze lub w furce. Wszystko inne ich przerasta. No bo po co ta cholera tu się pchała. Mogła siedzieć w domu a my byśmy mieli spokój.
Teraz sprawę przejmuje policja w Krakowie znowu pod nadzorem dzielnego prokuratora, który nawołuje do zgłaszania się wszystkich którzy cokolwiek mają do powiedzenia w tej sprawie. Właściwie tylko to pozostaje.Oprócz oczywiście matki nadziei że coś się wyjaśni.
 A ponieważ Ula jako się rzekło jest też moją koleżanką po fachu wiec proszę : przypatrzcie się na jej twarz. Może ktoś z was ją rozpozna. Może widział coś w Dolinie Pięciu Stawów na przełomie lipca i sierpnia. Każdy drobiazg jest ważny.

Ula. Fotoreporterka " Gazety Krakowskiej "   14.02.2011 r.

   

4 komentarze:

  1. To prawda, że liczyć możemy tylko na siebie.
    Tak serio, ale i z przekąsem, jak w przypadku j.w.
    Lekarzowi najlepiej podać nazwę leku, który powinien nam przepisać, do tego poinstruować go jak poprawnie wystawić receptę i L4 (przykłady z własnego podwórka). Spróbuj postawić dom, nie znając prawa budowlanego i paru innych przepisów (przykład kolegi) itd. itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutno! Zal! Piekna dziewczyna, kolejny wartosciowy czlowiek, ktory odeszedl w jakis nieznany zapewne glupi sposob i nie mozna dojsc jaki, bo Ci, ktorzy powinni to wyjasnic, nie nadaja sie zwyczajnie do niczego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się Bobe czy to tylko jest tak u nas czy też wszędzie na świecie tego typu sprawy się zdarzają. Bo przecież nie wierze że nasz naród jest wybrany i tylko takie rzeczy i taka niekompetencja spotykana jest tylko u nas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marku, spać nie mogę z nadmiaru kłębiących się myśli, a teraz jeszcze ten post.. kiedyś ciemną nocą podążałam do Morskiego Oka aby spotkać się z przyjaciółką, której nie widziałam od kilku miesięcy, pamiętam, że nie miałam poczucia, iż nierozsądne jest maszerowanie w ciemnościach opustoszałą drogą, wśród gór i ciemnych gęstowi, jednak kiedy pomyślałam o potencjalnym spotkaniu z niedźwiedziem, troszkę mnie to zmroziło.. cóż, nie pozostało mi nic innego, jak tylko dziarsko iść dalej.. nie jestem jednak pewna, czy gdybym takowego niedźwiedzia spotkała, to czy nadal stąpałabym po tej pięknej ziemi, a już na pewno nie podejrzewam, iż nasze służby włożyłyby większy wysiłek w odnalezieniu niepowrawnej ofiary..
    Marku, to zdjęcie przyprawia mnie o ból i żal, dziwnie znajomo, wydaje mi się twarz Uli, choć nigdy Jej nie spotkałam...

    Wiesz Marku, kilka dni temu kiedy w porze porannej, byliśmy jeszcze w domu, ktoś wrzucił ulotkę do naszego mieszkania, sądząc, iz to listonosz - podeszłam do drzwi, podniosłam ulotkę, po czym przez dłuższą chwilkę przeglądałam ją.. nagle ktoś nadusił klamkę, najzwyczajniej w świecie chcąc wejść lub sprawdzić, czy mieszkanie jest otwarte.. troszkę mnie to zmroziło i zaskoczyło.. kiedy po chwili odeszłam i powiedziałam damianowi, on postanowił powiadomić policję, ponieważ na naszym osiedlu niestety stosunkowo często zdarzają sie różnego rodzaju kradzieże a w związku z powyższym, proszono mieszkańców, aby informować o różnych dziwnych zdarzeniach - jakież było moje zdziwienie, kiedy po około 5 - 10 minutach zjawiła się u nas Policja!
    Muszę przyznać, iz nie po raz pierwszy zdarzyło mi się być świadkiem naprawdę szybkiej i sprawnej reakcji tutejszej Policji.. mimo wszystko daje to poczucie większego bezpieczeństwa..

    OdpowiedzUsuń