piątek, 15 kwietnia 2011

Alien - 5

Mail był krótki i treściwy : Przyjeżdżaj, oglądaj, możesz fotografować. Nie pomyl drogi, bo choć budowla charakterystyczna trudno tu trafić z drogi. Faktycznie. Budynki są znane w okolicy a nawet w całym kraju. Jej kopulasta architektura jakoś niepokojąco zespoliła się z otaczającym ją krajobrazem. Dzień był pochmurny i dżdżysty. Jadąc w tamtym kierunku mogłem oglądnąć jeszcze raz budynki...
 

 ...było dokładnie tak jak wyglądały od z górą kilkunastu lat. Ale tak naprawdę nigdy nie widziałem ich z bliska. Pierwszy niepokój zaświtał mi w głowie przejeżdżając obok budowli ochrony. To nie była normalna budowla. Nikt normalny nie usiedzi dłużnej w okrągłym budynku a tym bardziej takim budynku który był po prostu....


 ... kaskiem. Tak kaskiem motocyklowym !.  Gdybym wtedy wiedział tyle ile za trzy godziny nigdy bym tego miejsca nie przekroczył.  Dalej było jeszcze gorzej. Ta niby związana z krajobrazem budowla była w rzeczywistości niezwykle industrialna, krągła i niezwykle niepokojąca...





Z grubsza przypominała mi do złudzenia bazę na Zeta 2 Reticuli. Brakowało mi tylko statku USCSS Nostromo. Jakże się wtedy myliłem.  W przerwach miedzy kopułami zobaczyłem jakieś postacie. Ale takie jakieś nieziemskie. Jakieś nie z ziemi, wystraszone...


... widząc te postacie nie uspokoił mnie nawet człowiek który pracował grabiami. Bardziej przypominał mi jakiegoś ogrodnika z " Lśnienia " niż zwykłego człowieka. Łypał uważnie na mój aparat i spoglądał spode łba... 


... Jeszcze bardziej mnie wystraszyła antena i wejście. Antena bo taka jakaś badziewiasta zgoła jak z przedpotopowej telewizji satelitarnej, a wejście jak do Jurassic Park ale bez napisów...



... wchodzimy. I powiem tak : jak rozsuwane drzwi zamknęły się bezszelestnie za mną głos uwiązł
 mi w gardle. To co zobaczyłem przekroczyło moją wyobraźnię. To co zobaczyłem widziałem tylko w filmach a przecież w filmie nie jestem, jestem w realu. Patrzyłem na drobną kobietę siedzącą za stalowym kontuarem. Ale moją uwagę przykuwał osobnik stojący na straży obok. Nie mogłem się mylić. To był on ! Obcy Hansa Gigera...  


... nie było wątpliwości. Osobnik był młody jeszcze w stadium rozwoju. Ale swoje stalowe zęby miał już dobrze ukształtowana, odwłok głowy duży, szczęka wewnętrzna dobrze ukształtowana.   Co poniektórzy z nas zaczęli go fotografować...


... wiedziałem już co teraz będzie. Przyjdą koloniści i zabiorą nas do pomieszczenia gdzie znajdują się setki skórzastych jaj z których wykluwają się facehuggery. Niewątpliwie tak będzie. Na razie recepcjonistka nie zważając na pomruki Obcego poprosiła nas na górę do stołówki na kawę. To i kawę macie na tej stacji ? - chciałem zapytać Ale odpowiedź znalazłem sam. Na piętrze była dobrze zaopatrzona kuchnia. I kawa...


.... rozglądałem się dookoła. Trzeba przyznać że ta stacja Zeta 2 Reticuli jest pod względem designu sprowadzona do perfekcji. Nawet najdrobniejsze elementy jak wywietrzniki czy inne drobiazgi kazały nam upewnić się że na ziemie stąd bardzo daleko...



... przyszli koloniści i zapowiedzieli nam że zaprowadzą nas w najbardziej tajemne miejsca Zety. Tam gdzie jeszcze ludzkie oko nie było w stanie spojrzeć a ludzki umysł objąć. I już wiedziałem ! Nikt mnie nie wkręca, nikt nie robi sobie jaj ! Po prostu jakimś telekomutacyjnym kanałem przeniosłem się w przestrzeń   gwiezdą i jestem na Zecie. Rozglądnąłem się dookoła. Oprócz mnie chyba z trzydziestka osób. To dobrze będzie z kim umierać na stacji. jak przyjdzie czas. A na razie nasi koloniści ( albo ja wiem androidy )  zaprowadzili nas niezliczonymi korytarzami do pomieszczenia zwanego studiem nagrań....



 
... no i chyba było to studio nagrań. Mnóstwo instrumentów, szarpane, dymane i klawiszowe. Wszystko na czym można zagrać " Wlazł kotek.. " i tym podobne skomplikowane melodie. Jedni padli na twarz pod talerze, innych zachwyciły bębny a Arturo nagle ni z stąd ni z zowąd zaczął grać Błękitną Rapsodię Gershwina. Zawsze go podejrzewałem że jest androidem. Przecież porządny fotoreporter Superaka nigdy w życiu by nie dał rady prawdziwemu  Steinway & Sons...





.... potem znowu niezliczone korytarze i zakamarki.  Podobno zobaczymy studio filmowe...
 



 ... nagle zauważyłem niezwykły napis na zwykłej betonowej ścianie. Jakieś kraty, jakieś cyfry, poczułem się nieswojo. Zapewne jakiś nasz zostawił mi wskazówki. Tylko moja głowa skołowana od okrągłych pomieszczeń nie była w stanie tego zrozumieć...
 

... zachciało mi się płakać z tęsknoty za ziemia, zielenią piaskiem i kłótniami polityków. Popatrzyłem przez bulaje na zewnątrz stacji. Na księżycu Acherona. też padało. Nad moim losem...



... wprowadzono nas do ogromnego bungalowu. Było ciemno i chłodno od klimy. W ciszy widzieliśmy uwijających się przy pracy miejscowych androidów lub ich kolonizatorów. To było studio filmowe...







... nie wierzyliśmy. To chyba musi się nam śnić. Przecież ludzie tak nie budują. Nawet kolonizatorzy na Zeta 2 Reticuli. No chyba że jest to Korporacja Weyland - Yutani Ale w takim wypadku jesteśmy w dupie I to niebieskiej - czarnej dupie. I nagle jak na zawołanie stała się błękitność ...


 

... po pierwszym szoku zauważyliśmy że kolonizatorzy - androidy używają tego pomieszczenia rzeczywiście do pracy. Zacząłem się rozglądać za skórzanymi jajami z facehuggerami...


... co poniektórzy chcieli wyjść . Ale natychmiast androidy pokazały specjalne miejsca odosobnienia z niezwykle niepokojącym wyposażeniem. Po prostu Alcatraz odpada...




... wreszcie kolonizatorom - androidom udało się zapędzić nas do kupy. Rozpoczęły się rozmowy. Najpierw pokazano nam muzyka - kompozytora o nazwisku David Kitay. Podobno napisał i nagrał muzykę do filmu " Vamp " który też był robiony w tym studiu. Ale muzyki nie słyszeliśmy, a on pił z metalowego kubka. Przedstawiono nam również Amy Heckerling która jest reżyserem tego filmu. Ale jej niespokojne oczy i równie niespokojne włosy przysparzały nas o strach. Na pewno Android a już z pewnością Android-ka...



   
... miałem dość. Nie wiedziałem gdzie jestem, nie wiedziałem z kim jestem, nie wiedziałem czy za chwilę z moich trzewi nie wyskoczy facehugger zwanym u nas potocznie twarzołapem lub bardziej swojsko mordochwytem. Chyłkiem kiedy kolo - andro nie widzieli otworzyliśmy jedne z ciężkich drzwi i hyc. I znowu gąszcz korytarzy i pułapek...



... ale oczywiście nic za darmo. Wypita kawa zadziałała. I co było robić Przecież jestem na księżycu Acheron wiec nie pójdę pod drzewko bo oczy mi wyjdą na orbit, trzeba szukać. I znalazłem drzwi z dziwno znajomym znakiem choć nie takim jak się spodziewałem...


... to było oczywiście to. I tu przeżyłem największy stres i przerażenie. Niewiele brakowało abym doprowadził do tragedii. Pozostałbym na Zeta 2 Reticuli do końca życia, albo wyschnięcia spodni. Bo kiedy nastąpił moment kulminacyjny i już już miało ze mnie zejść podwójne espresso spojrzałem w dół. I stwierdziłem że za chwilę kawa wpadnie na....


...przeźroczystą deskę sedesową. Tego by nie wytrzymał nawet Obcy - 5. Otwarłem, natychmiast uwolniłem kawę i uciekłem. Za mną popatrzył z leniem w oczach tylko Obcy. Ten z numerem 4.


...wypadliśmy na zewnątrz. Oczy mieliśmy całe. Trzewia nie wychodziły nam wszystkimi otworami na zewnątrz. Poczuliśmy się mocniejsi. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na architekturę i ostatnie spojrzenie na kask, i chodu. Już nas nie było...



 
... Popatrzyłem na Jacka. Czy aby nie wywoził jakiegoś stalowego facehuggera. Ale u niego dolne partie brzucha zawsze wyglądają jakby całe życie nosił takie stalowe bydle w sobie. Uspokoiłem się....


... ostatni raz budynki widzieliśmy znowu z wysokości autostrady...


... ale mnie coś gnębiło. Cały wieczór się wierciłem. Już myślałem że twarzołapa przywlokłem ja, a nie Jacek.. Na szczęście przeglądałem zdjęcia. I na jednym z ostatnich zobaczyłem coś co upewniło mnie że żyję jednak na ziemi a nie na Acheronie.  Z jednych z wielkich metalowych drzwi stacji, wychodził cieńki błękitny wąż. To zapewne tamtym kanałem kolo - androidy ściągają powietrze,  pożywienie, wodę a i zapewne spuszczają kanalizację do pobliskiego lasku. Zawsze mnie uczono że prowizorki są najlepsze. Nawet na kilkadziesiąt lat....



Przejścia, przeżycia i stresy opisałem po pobycie w Alvernia Studios jednym z najnowocześniejszych studiów filmowo nagraniowych na świecie. Zapewne gdyby Amerykanie lądowali dzisiaj na Marsie nie udało by im się wytłumaczyć z oskarżeń że wszystko było nagrane, jak wtedy na księżycu. W tym studiu można nawet nagrać lądowanie na Acheronie .

Alvernia Studios 14.04.2011 r.





 

2 komentarze: