Dostałem prezent od Gwiazdki. Prezent na który czekałem który sam osobiście wskazałem Gwiazdce, a ona przyszpiliła mnie do biurka i tak długo trzymała szpilkę na gardle aż wlazłem na odpowiednią księgarnię w internecie, wybrałem stos Gwiazdek i dokonałem dzieła. Później kiedy Gwiazdka dotarła do domu zapakowałem prezenty bo w mym domu Gwiazdka nie pakuje tylko ja. Gwiazdka jest do innych poruczeń. Ale ja przechytrzyłem Gwiazdkę. Popełniłem grzech ciężki, właściwie żaden odpust nie będzie mi za to dany. Zanim zapakowałem prezent dokonałem czegoś czego do tej pory nigdy nie zrobiłem. Skonsumowałem go w całości. Wszystko skonsumowałem od okładki po ostatnia stronę ze stopką redakcyjna włącznie. Gwiazdka nie zauważyła że jadąc do Gdańska wziąłem prezent potajemnie i nikczemnie do walizki aby go skonsumować w wagonie PKP. I konsumowałem a wraz z konsumpcją rosła we mnie chęć do dalszej konsumpcji. Czas powiedzieć co konsumowałem. Wojtek Mann od zarani dziejów był moim idolem. A właściwie nie Wojtek Mann tylko głos i słowa przez niego wypowiadane. I kiedy dotarła do mnie hiobowa wieść o wydaniu książki " Rockmann czyli dlaczego nie zostałem saksofonistą " zapragnąłem ją mieć. Dlatego na Targach nawiązałem potajemnie kontakty z jedną z witryn księgarskich aby nabyć drogą kupna ową książkę w cenach dla bezrobotnego. W to wszystko wmieszała się gwiazdka.jednak Gwiazdka objawiła się za wcześnie. Dwa tygodnie za wcześnie. Nie mam tyle w sobie siły aby patrzeć na prezent i go nie skonsumować. Musiałem to zrobić. I dlatego w wagonie PKP dokonałem, przestępstwa strasznego skonsumowałem prezent Gwiazdkowy na dwa tygodnie przed Gwiazdką. Wraz z konsumpcja prezentu rosła we mnie złość i dramatyczna chęć wrzeszczeć na cały głos " Mało ! Mało ! " Przed owym dramatycznym okrzykiem powstrzymała mnie tylko zgroza co będzie jak wyrzucą mnie z pociągu wrzeszczącego wraz ze swoja skonsumowaną gwiazdką. Wojtek chyba ma zamiar napisać więcej. Wiec bardzo oszczędnie cedzi swoje anegdoty opisy i pikantne szczególiki na temat muzyki rockowej i jazzowej w czasach PRL - u Wiadomo że to wtedy przybyły do nas wielkie gwiazdy. A informacji na ten temat oprócz oficjalnej prasy i mediów nie było. Powoli docierają te informacje wyduszane z trzewi Manna. Obszerne ale nie do przesady, jednocześnie bardzo delikatne, bez szczegółów dla " Faktów " Oprócz zarzutu o małej zawartości ( w sensie objętości książki ) i podejrzeniu że na pewno w swojej szufladzie ma pomysły na następne książki, a ja mam obstawione Gwiazdki przez następne 10 lat, jest jeszcze inny zarzut. To niezaprzeczalna zdolność pisania. Wojtek po prostu pisze za dobrze. Gwiazdkowy prezent skonsumowałem w kilka godzin miedzy innymi dlatego że nawet zmiana rozkładu jazdy PKP nie była mnie w stanie oderwać od niej choć byłem w podróży w dzień wprowadzenia nieszczęsnego rozkładu jazdy który rozłożył pół Polski. Oprócz zarzutów ( jeśli mogę to tak nazwać ) o małej pojemności książki ( dla mnie ) oraz za dobrego pióra mogę dodać jeszcze jeden zarzut a właściwie jeden plus podarunku. To wspólne zdanie na temat Kaji Paschalskiej. Mamy takie same.
Drogi Wojtku Manie ! Za karę za napisanie tej książki i zmuszenie mnie do otwarcia prezentu Gwiazdki, co na pewno nie będzie mi odpuszczone na Sądzie Ostatecznym publikuje Twoje zdjęcia przy pracy zrobione w Krakowie pewnego pięknego dnia letniego. Udostępnię na widok publiczny piękne twoje " pióra " o których w swojej książce wspominasz tudzież twoją fantastyczna koszule w wina. To za kare. A ja oczekuje że przez następne lata co roku będziesz mnie raczył swoimi znakomitymi książkami.
P.s. 1
I jeszcze jedna kara. Nie piszesz dlaczego klarnet w twoich rekach złapany obiektywem Marka Karewicza tak bardzo Cie wzdraga. No to ja napisze Bo u nas w Galicji często się wołało " Idze, Idze klarnecie " przy czym słowo klarnecie miało w tym przypadku oczywiście określenie pejoratywne
P.s 2. Prezent zapakowałem i wsadziłem pod choinkę. Ale Gwiazdka była sprytna i mój ciężki grzech od razu wypłynął. Zbyt łatwo dałem prezent synowi starszemu do konsumpcji. Od razu się Gwiazdka domyśliła. I jest ciężko obrażona. Do następnego roku.
" Rockmann czyli jak nie zostałem saksofonistą " Wojciech Mann Wydawnictwo Znak
Ha, ha, ja też dostałam książkę p.Wojtka, ale dopiero dziś mogę zacząć konsumować... Dzięki za "słowo wstępne" i foty. Życzę Ci miłych Świąt i pędzę czytać...:-)) A Ty w Nowym Roku trzymaj się super i dalej przybliżaj nam Kraków, pozdrawiam :-))
Ha, ha, ja też dostałam książkę p.Wojtka,
OdpowiedzUsuńale dopiero dziś mogę zacząć konsumować...
Dzięki za "słowo wstępne" i foty.
Życzę Ci miłych Świąt i pędzę czytać...:-))
A Ty w Nowym Roku trzymaj się super i dalej
przybliżaj nam Kraków,
pozdrawiam :-))
Ha! To jest nas więcej, też ją dostałem :))
OdpowiedzUsuń