środa, 22 grudnia 2010

Porodówka

Bardzo dobry temat na fotograficzny post dla faceta. Tak sobie pomyślałem jak przeczytałem w miejskim kalendarium że nasz  Miejski Specjalistyczny Szpital Narutowicza ( zawsze się zastanawiałem dlaczego specjalistyczny, chyba wszystkie takie są ) otwiera po głębokim remoncie i  zmodernizowaniu oddział położniczo - ginekologiczny. I pewnie bym temat olał,  ale do tego oddziału mam UWAGA  !! sentyment. Bo tu urodziły się moje chłopy. Zgoła w innym czasie, powiedzmy wprost - innym świecie. Moje kochanie nie specjalnie dobrze wspomina ten czas, bo porodówka miała okna zabite na amen, klamek nie było w zamkach ( do dzisiaj zastanawiamy się dlaczego ) a mężów trzymano na zewnątrz pod oknami żeby nie przeszkadzali. Kiedy urodził się mój Maciek w piękną księżycową i jasna noc stanu wojennego ( dobre nie !)  poszedłem oczywiście następnego ranka z Łukaszem w wózku pod okno porodówki  i zobaczyłem taki obrazek : Chłopy na dole usiłują przez zamknięte okna porozmawiać ze swoimi miłościami, jedna z nich właśnie rodziła i przez ściany słychać było jej powiedzmy odgłosy, a dołem z piwnicznego prosektorium wynoszono trumnę. Cały ten obrazek uzupełniało piękne czerwcowe słońce i ciepło. Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać czy uspakajać beczącego Łukasza.  Dlatego mam tyle sentymentu.
Dzisiaj ten sam oddział jakby z innego świata i epoki. I chyba ludzie tam pracujący też. Kolorowo,  czysto, pięknie, sale porodowe zależnie od koloru fotela, nazwane niebieska, zielona, pomarańczowa, wszystko lśni. Prezydent tnie szaleńczo szarfy ( a było ich aż trzy ) a kardynał Stanisław szalał z kropidłem i wodą święconą kropiąc wszystko o co siostry poprosiły.    Tylko miałem takie jakieś wrażenie że wszyscy panowie niezależnie od zajmowanego stanowiska i profesji , jakby trochę wystraszone, jakby trochę niespokojne. Niby wszyscy oczywiście na swoim miejscu ale jakby jakoś takoś z pewną dozą nieśmiałości. Właściwie nie powinienem się dziwić. Patrząc na te kolorowe łoża przypominające niezłe narzędzie tortur też byłem jakiś nie swój.
Acha i sprawdziłem - nowy oddział w oknach ma klamki 

Otwarcie oddziału położniczo - ginekologicznego po gruntownym remoncie w Miejskim Szpitalu Specjalistycznym im. Gabriela Narutowicza  22.12.2010 r.




















4 komentarze:

  1. Najbardziej podoba mi się: "Prezydent tnie szaleńczo szarfy..." :) co jest bardzo trafnym spostrzeżeniem, nie tylko w kontekście Narutowicza ;):)

    Dopiero jutro idę na obiecany sobie przedświąteczny spacer po Rynku i okolicach. Ale idę. Fakt, że po drodze muszę kupić wianek i chrapy konia mi są potrzebne... :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpieprzył mnie Biskup machający z mocą kropidłem na te wszystkie kable i narzędzia. Jakiś taki odrealniony obrazek - jak dla mnie;) Fajny reportaż:) Pozdrawiam - aguti

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Bobe
    No wianek ostatecznie mogę załatwić , cokolwiek masz na myśli no ale chrapy konia ? Powiedz po co ?
    W każdym razie pozdrawiam
    Maro

    Aguti ! Dzieki za wpis. machanie kardynała to pikuś przy jego strachu w oczach na widok kolorowych foteli. Był zdecydowanie zagubiony
    pozdrawiam
    maro

    OdpowiedzUsuń
  4. Marku, wszystkie trzy punkty zrealizowane (spacer, wianek i chrapy:) Do tego było słońce i śniadanie z duuużą kawą w Tribece (a sam wiesz, jaki tam widok z okna).
    Cudny dzień!
    A do czego potrzebne mi były wianek i chrapy - zobaczysz niebawem na obu blogach :)
    Wspaniałych Świąt!
    Bobe Majse vel Pani Haiku

    OdpowiedzUsuń