czwartek, 2 grudnia 2010

Rok

Rok.Miara czasu. 365 dni. 365 dni prowadzę tego bloga. Dzisiaj robiąc szopki uświadomiłem sobie że rok temu szopki wrzuciłem do bloga. Sprawdziłem. Pierwszy post poszedł 23 listopada. Komentarza dorobił się po blisko 10 miesiącach. Ale trafił na swego. Przyznam ze nie lubię dmuchać świeczek. Przypomina mi to raczej że coś się kończy niż zaczyna. A ja wcale nie chce kończyć tego bloga. Kiedy go zakładałem to jednak z ta myślą że jak się nie będzie podobał to go zlikwiduje. Przecież mamy Delete . Mnie się to jednak spodobało. Mogłem sobie trochę pofantazjować słowem i napisać o paru rzeczach o których myślałem Ale tez chciałem pokazać Kraków jaki być może wielu nie widzi z braku czasu, braku chęci, braku motywu do oglądania czegokolwiek. W tym co piszecie często w komentarzach to motyw że gdyby nie te zdjęcia to " pewnie bym nie wiedział albo wiedziała"  że coś takiego istnieje. I mówiąc wprost bardzo się cieszę że mogłem komuś coś pokazać co pewnie by nie zobaczył.
Internet jest podobno anonimowy. Ja tak nie twierdze. Wszystko podpisuje swoim nazwiskiem bo się tego nie wstydzę. Na ponad 200 komentarzy jakie do mnie spłynęły tylko 5 słownie pięć było kompletnie anonimowe bez podpisu, i wcale nie wszystkie były nie przychylne. A tak ogóle to jeśli chodzi o statystykę od maja tego roku zanotowałem blisko 8 tys wejść na tę stronę. Prawdę powiedziawszy trochę mnie to zaskoczyło, i wystraszyło. Nie sadziłem że aż tyle osób czegoś tu szuka. I co najbardziej zaskakujące z całego świata. Były  kontakty  na tyle egzotycznymi miejscami jak Seszele ( najbardziej je lubię ) i Korei (południowej oczywiście ) kilkadziesiąt wejść. Pewnie dużo studentów Polaków.
Wszystkim bardzo dziękuję i kłaniam się nisko za poświęcony czas.  Jeszcze raz piękne dzięki !!!

Pozdrawiam gorąco

maro

To ja jak mnie widzą koledzy w 2010 r.





 

3 komentarze:

  1. Przez ten cały rok, pomimo, iż czasem powracam z opóźnieniem - zawsze sycisz Marku moje oczy i duszę obrazami i treścią, do której chce się wracać.. przyznam, że moja tęsknota za Krakowem zawsze przybiera pokaźniejszych rozmiarów.. dawno mnie tam nie było, a kiedyś bywałam często. Pisz jak najczęściej Marku i racz nas swoimi zdjęciami, ja będę na pewno wracać, choć ja to zaledwie kropla w morzu..
    Pozdrawiam z zaśnieżonego Edinburgha!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu !
    Kocham Szkocję i jej klimaty Niestety jest to miłość platoniczna bo nigdy w Szkocji nie byłem Ale może kiedyś
    Dzieki Ci Aniu za piekny wpis
    pozdrawiam
    merek

    OdpowiedzUsuń
  3. Niechaj zatem, to kiedyś stanie się rzeczywistością, bowiem naprawdę warto! Ja również bardzo tego pragnęłam.. aż w końcu zamieszkałam tutaj.. choć w Krakowie również bardzo chciałam osiąść.. może kiedyś! :)
    Pozdrawiam Marku!

    OdpowiedzUsuń